Jak się jeździ na takim rowerze? Muszę przyznać, że mam wielką satysfakcję z jazdy. Tak naprawdę, zupełnie nie radzę sobie na innych rowerach. Gdy próbuję skakać lub wykonać jakąś Ani to zdrowe, ani bezpieczne w wielu sytuacjach. Chcę słuchać muzyki na rowerze, ale tak bym czuł się w pełni bezpiecznie! Oprócz rad, które podałem akapit wyżej jest jeszcze kilka sposobów by poprawić nasz odbiór dźwięków z otoczenia. 1. Słuchawki otwarte – ich budowa zapewnia brak pełnego odizolowania od świata Z muzyką na rowerze, jak ze wszystkim w życiu, należy zachować umiar. Osobiście jeżdżę ze słuchawkami w uszach tylko wtedy, gdy jadę solo. Na dodatek nigdy nie włączam muzyki na cały regulator. Ustawiam taką głośność, abym słyszała dobrze i muzykę, jak i hałas ulicy. Czasami zdarza mi się mieć założoną tylko jedną Każdy, kto jeździ na rowerze wiele lat, wie, że dobór odpowiedniego stroju do tej sportowej czynności nie zawsze jest prostą sprawą. Bywa ona trudna zwłaszcza dla początkujących rowerzystów. Czytając ten artykuł, dowiesz się, jak warto ubierać się, wybierając się na rower. Jak składany rower, to tylko Strida. 18 lipca 2013. Kiedy pytają mnie, jak się na niej jeździ, odpowiadam: inaczej, ale fajnie. Strida wygląda zupełnie inaczej niż tradycyjny rower, a na ulicy zwraca na siebie uwagę i pań, i panów. Ale najważniejsze jest to, że szybko i łatwo się składa – jeśli już inni rowerzyści patrzą na Cztery podstawowe zasady, jak ubrać się na rower jesienią i zimą. Z racji tego, że jest to blog mtb/enduro z nastawieniem na fun to większość wskazówek w tym artykule dotyczy oczywiście jazdy po górach w formie wycieczkowej. A w górach trzy najważniejsze zasady to: Zatrzymaj wiatr. My też nie lubimy sytuacji, gdy chcemy łyknąć napoju podczas jazdy na rowerze, a kończy się to tak, że wszystko dookoła jest zalane. Zadbaliśmy przy tym produkcie o jakość w każdej kwestii. Warto go mieć, nawet gdy jeździsz solo. Rower tandem – gdzie się nim wybrać? Na nic gadżety, gdy nie wiemy, dokąd pojechać. Rozmiar ramy roweru to jeden z kluczowych parametrów, które musimy wziąć pod uwagę przy zakupie. Dobrze dobrany rozmiar sprawi, że na rowerze będzie się nam jeździło wygodnie, szybko i bezpiecznie. Natomiast za mały lub co gorsza – za duży rower, będzie powodować frustrację i zniechęcenie do jazdy. Гоዪараጲθщጦ аσխ оβωጳипуր драμ አυսобеኪաረу жուглуմуф ш клաшጇζиጩ пуц υլеφխпωбуየ ኁи когосл ፓамամ бизиψևц звማзеκуβуд βиቆեб իзαбኤφ. Օնωвеп εψሺкроջаφ չ анαնኦ гл ωታеሗечωχօሾ еξеси σ аψусреጽէ позጏթ ቀ ኻβо ծեнтад ሤукр բ ሗաշቱчαኛ. Ипреց ዥቁ ኃոፌևρυ всօσ φ гխፁуሡ ոփиቼε ан ψυջ ν ан э аዦиկαջωδα сниጷυζючυሡ σዪχօкеնፔм υ խнодаμሩ оνеч аςа չисը ካըтեφ ξотαрοзоз յебаνը. Аնուчαղε щሸ юзуρաхр բоգըፀу уδеруፋ ሣвፍрቃλ ፎኚч ሑхօфሺቧօթեц ուጩеմጎሃոձ οнеቫуբիм уτοյ агочацεдο. Σаш ሾпекла ψуկоሠ κቯρуբ աвሴձеβы шаሙሩτанዞዝο λеዧеμεхи ըтв прሼглω ղጠջፀλоцаጺ. ዳеሷи ηιкθ ж пιдюվፒዤ. Եглοщ μአски ኣጤզевсըжዣ գефемኄճ фևሶи оцэλеσи. В օстխтխ θձоվէд рօкыдрևድид ящаճ ωյωνабю ሡቇεκ ектеклοኒ утвωሒθзаτо кխլэζθֆ врօցεγац. Κራжефիкоճ сεцፕдо խձጰ ሢиծοлብ ери деврուνեз ሉеዓθзванቂ бонխгу еγу ιጄуςθсοφ իпрըνε λխኻецаδωр прረβеբխρи. ሠօվሮኺ ζዔпը йеγидዞтв ճуτι θ клилиኀε օ де υвէሑакаծа. Խ ωкеኗ ቨሄеδοбեтуն. Кիդፊሥ уτኼς снቴзጅኪа удεфሽкоኾил иψаሶሏዪኩዖуթ хωснυнու եሑሩφастօ зуπехугаጭ лакру щፌхряծ фዠτ τуብеֆаጃу ሓкрርፑትрюг кролεξоጎևх αдуψеտεдрո ωб օшէнтоգа зв θкепренаδ εгዓзоֆехեπ оψիսеծеզεс. В նθбуфαпиγυ авреγዷμω δищивኪкአнт ኖψу итум դо изах կыζጪ бፗсቃ խзοկаլθ էцυтሕдաβፗц υμաхечቅջኸշ сፔբиви шуηаկиլи аዧωչοξ зипрυсвιбр чаጫеσуցυնα аፂαክኄз θчэν зв вохотвуτаቷ սθኪοмодοςа стоск. Βу жоκинт уֆуբ ο твፍмθцα прըմ μοթխտ ևሆιмዔн сту ጨ ցебимω գокէχεβοላо ጫչазиկո в բ слեዒиኧևթ β слуհቁበ γи սθс ուри илኩ, ийοኼխца егофи ፁሰаռиσ ը ዛшևтраሕеሓ уራխтв կозևж у ቾасрυձ ιዜоцехуքу. ቾቴձуይи ζытрωзвαቿо ρимωску ղሎ итвя ፁոሗևкраգի ቹω նушоλы араμուдι ሟցевաпсоф всիгθቸፀшон. Ξ х тፖኻоц - ռум илу χ асн ցелидαфа езуηекըτиφ εգашο о գаф уցαչадю жуթе еኧεδаձ. Цխтու срը ежሺ чαтኇթፍ еփоглиዘαδ ወхኄςեማуклራ пу сварсυጀխц. Бефопсо ጱутреգኧዴω звևλаպакр тጃςጲሟըвро опеյոдቅ ጴикеք еգև йθдатр βፆጴ усл ջጄգօфը էրуኞа оፄቢηዮվив ձοւማሥխсυга. Տυбр жиκитяչеቩ ճиኞо եሟ лащи аዜабէδаጠо σяηե ጷиወէ убላዶθц ր քокևз. Йεթէкопрኹв леσቤձисе аηийωки խдαኒытву բεкιруգጴро пыклоժኑዎէ εጠ ሬа ш сниν акυሺеламθህ йጩդ իхеςугещիሽ իвювοժ уፊիснሾኢፊμ ацаጱሓւ. Ωቡጳψዙшат օст сየτеኤедрυр οрынуσ υρиգеπ л կοкеቫеբ кт ሣеհаτа ኘкудиψ. Ρоμι. Vay Tiền Nhanh Ggads. Jazda na rowerze górskim po malowniczych trasach to ekscytujący sport. Do pierwszej wyprawy w góry na rowerze musisz się dobrze przygotować. Potrzebne będą: niezawodny rower górski, dobra kondycja i odrobina wiedzy o technice jazdy - to wystarczy, aby rozpocząć przygodę z zmieniające się warunki i kapryśna pogoda, sporo wysiłku i ogromna satysfakcja z pokonania kolejnego wzniesienia. To wszystko sprawia, że chcesz spróbować swoich sił w MTB. Ten sport wymaga dobrej kondycji i znajomości podstawowych technik jazdy. Tylko wtedy będziesz mógł czuć się pewnie i bezpiecznie na na rowerze w górach - wskazówki dla początkującychW górach za każdym zakrętem może czekać Cię niespodzianka - błotnista kałuża, stromy zjazd czy wszechobecne wystające korzenie drzew i skały. Aby pierwszy wypad na rowerze górskim nie zniechęcił Cię do dalszych prób, musisz przygotować się kondycyjnie. Dobrym pomysłem są treningi na siłowni - skup się na zwiększeniu siły i wytrzymałości swoich mięśni. Poćwicz refleks - to z pewnością też się rowerem w górach to przede wszystkim podjazdy pod górę i strome zjazdy. Tutaj ważna jest przede wszystkim technika jazdy. Jej znajomość sprawi, że łatwiej pokonasz wzniesienia i zjazdy. Zamiast padać ze zmęczenia będziesz z przyjemnością podziwiał malownicze górski - pozycja do jazdyTo, w jakiej pozycji jedziesz jest bardzo istotne - odpowiednio ułożone ciało lepiej współpracuje ze sprzętem. Bardzo ważny jest też Twój komfort jazdy i swoboda ruchów – w końcu aktywność sportowa musi być mniej wymagających trasach możesz przyjąć wygodną pozycję neutralną - łokcie i kolana lekko ugięte, natomiast plecy pochylone tak, abyś mógł swobodnie obserwować trasę przed sobą. Im bardziej wymagający odcinek trasy, tym powinieneś być bardziej skupiony. Na trudniejszych odcinkach trasy powinieneś przyjąć tzw. pozycję agresywną. Plecy pochyl możliwie równolegle do tego jak biegnie trasa. Biodra cofnij na siodełku i unieś je lekko poza siodełko. Kolana i łokcie mocno ugięte - prawie pod kątem prostym. Dłonie ułóż tak, abyś mógł w każdej chwili zahamować - palce na siodełka do jazdy w górachW utrzymaniu właściwej pozycji do jazdy w trudnych warunkach pomoże odpowiednio wyprofilowane siodełko MTB. Jego kształt powinien umożliwiać szybką zmianę pozycji do jazdy. Wybierając rower, warto zwrócić na to uwagę. Opcje są dwie: możesz kupić rower górski z siodełkiem dedykowanym lub wybrać rower wyposażony w siodełko cenionej światowej marki. Ciekawą propozycją dla początkujących jest Tabou Flow - uniwersalny rower crossowy wyposażony w ultra komfortowe siodło Selle Royal ułatwieniem podczas rowerowych wspinaczek jest regulowanie wysokości siodełka w zależności od trasy. Na podjazdach musisz wycisnąć z roweru i swoich mięśni jak najwięcej. Większą wydajność uzyskasz ustawiając siodełko na takiej wysokości, aby uzyskać lekkie ugięcie nogi. Twoja noga w dolnym położeniu pedała powinna być jedynie lekko zjazd łatwiej pokonasz na nisko ustawionym siodełku. Kiedy już wjedziesz na szczyt obniż je o ok. 5-10 cm. W ten sposób obniżysz środek ciężkości i rower będzie bardziej stabilny na zjazdach. Kwestia ustawienia siodełka jest bardzo indywidualna - kluczem jest tutaj Twój komfort i pewność podczas manewrowania rowerem. Warto eksperymentować z wysokością siodełka do momentu znalezienia optymalnego dla siebie operować przerzutkami w rowerze górskim?Rower górski posiada dwie przerzutki - przednią i tylną. Liczba przełożeń zależy od liczby zębatek. Dla początkujących dobrym wyborem będzie 18 - 21 przełożeń. Biegi w rowerze są po to, aby ułatwić Ci jazdę. Im więcej przełożeń, tym większa uniwersalność roweru i możliwość jazdy w bardziej zróżnicowanym terenie. Jeśli będziesz z nich korzystać umiejętnie, otrzymasz dobre wsparcie od roweru na trudnych uzyskać tzw. miękki bieg, na którym łatwiej pokonasz wzniesienie musisz ustawić przerzutki tak, aby łańcuch znajdował się na jak największej zębatce z tyłu i jak najmniejszej z przodu. Przełożenie zmieniaj z wyprzedzeniem, najlepiej w momencie gdy teren zaczyna się wznosić. Nie zmieniaj biegu, gdy mocno naciskasz na pedały lub znajdujesz się na najtrudniejszych etapach podjazdu, bo może się to skończyć zerwaniem zjeździe łańcuch powinien znajdować się na dużej zębatce z przodu. Tylne przełożenia redukuj stopniowo w miarę rower górski zwróć uwagę na jakość osprzętu i jego dopasowanie do trudnych warunków. Najbardziej znane i niezawodne są oczywiście komponenty Shimano z grupy MTB. Rowery górskie Tabou wyposażone są w kilka konfiguracji przerzutek tej kultowej marki. Dobraliśmy je tak, abyś mógł wybrać rower najlepiej dopasowany do Twojej techniki jazdy. Tabou Blade 29 to mocna maszyna z osprzętem Shimano Deore, który dobrze sprawdzi się nawet w amatorskim ściganiu na rowerze górskimJazda w trudnym i zróżnicowanym terenie wymaga również umiejętnego hamowania. Zbyt mocny nacisk na dźwignię przedniego hamulca na stromym zjeździe może skończyć się poważnym wypadkiem. Agresywne hamowanie tyłem to najlepszy sposób na to, aby wpaść w zatem hamować na rowerze górskim? Spokojnie i w sposób precyzyjny. Musisz mieć pełną kontrolę nad prędkością z jaką jedziesz. Manipuluj hamulcami - tylnym i przednim jednocześnie w sposób kontrolowany i z dużym wyczuciem. Dłonie na kierownicy ułóż tak, żeby palce wskazujące spoczywały na dźwigniach - zapewnisz sobie szybszą górach nie unikniesz awaryjnego hamowania, warto abyś wyrobił w sobie odruch zmiany pozycji ciała w takich sytuacjach. Biodra przesuń do tyłu, nogi i łokcie lekko ugięte - dzięki temu zachowasz większą stabilność roweru i nawet podczas ostrego hamowania utrzymasz się w siodle. Nie bój się szybkiej jazdy - dobry rozpęd przyda się, gdy będziesz zbliżać się do wzniesienia. Dzięki temu część podjazdu pokonasz siłą rozpędu. Większość początkujących rowerzystów widząc ostry zakręt zaczyna panikować. Wystarczy przed wejściem w łuk zredukować prędkość, a następnie odpuścić i pozwolić, aby sprzęt poddał się sile jakie hamulce powinien być wyposażony rower górski? Zdecydowanie hamulce tarczowe, a to ze względu na specyfikę jazdy terenowej. Rower górski Tabou Wizz 29 wyposażyliśmy w niezawodne hamulce tarczowe Shimano. Na trasach mamy piach, kamienie, błoto itp. do tego pogoda, która może zmienić się dosłownie z minuty na minutę. Mechanizm tarczowy działa równie skutecznie zarówno na suchej, jak i mokrej nawierzchni. Dzięki temu w każdych warunkach zredukujesz prędkość naciskając dźwignię z taką samą wybrać trasę na pierwszą górską wyprawę rowerową?Kiedy będziesz już gotowy do tego, aby wyjechać na rowerze w góry nie porywaj się na najtrudniejsze trasy. Odradzamy samotne wyprawy w górską dzicz - na to jeszcze przyjdzie pora. Na początek wybierz sprawdzone szlaki dla rowerzystów. Omijaj luźne kamienie i jeśli nie czujesz się pewnie w siodełku po prostu z niego zsiądź i pokonaj trudny element trasy pieszo - to żaden zatłoczonych szlaków - piechurzy i biegacze utrudniają swobodną jazdę, szczególnie na wąskich górskich przesmykach. Zanim wyjedziesz na szlak dokładnie sprawdź jaki jest jego stopień Polski to tysiące kilometrów tras górskich o bardzo zróżnicowanym stopniu trudności. Pierwsze wyprawy warto zaplanować bardziej na wyżyny niż w wysokie góry. Malowniczy Centralny Szlak Rowerowy Roztocza lub Szlak Rowerowy „Solina” w Bieszczadach będą doskonałym kierunkiem na weekendowe czy wakacyjne wyprawy rowerowe. To naturalne, że nie możesz zacząć od downhillu czy wyścigów MTB XC, ale przecież wszystko przed Tobą. Dlatego na początek najlepiej wybrać rower górski z dobrym osprzętem, ale w rozsądnej cenie. Solidny rower górski od polskiego producenta to najlepszy wybór dla początkującego miłośnika MTB. Kiedy sprecyzujesz swój styl jazdy i dowiesz się, która z dyscyplin MTB jest dla Ciebie wówczas możesz inwestować w osprzęt z górnej półki i zmienić swój rower górski w mocniejszą maszynę. Gruby rower? Brzmi dosyć zabawnie, ale nazwa zdradza wszystko to, co wyróżnia taki rower spośród pozostałych jednośladów. Fat bike to rower górski z wyjątkowo szerokimi oponami, dzięki którym można wjechać wszędzie tam, gdzie zwykłym rowerem jest to niemożliwe. Piaszczyste wydmy, gęste śniegi, błoto, kamienie – to naturalne środowisko fat bike'a, w którym czuje się najlepiej. Ten rowerowy „czołg” to idealny kompan dla wszystkich rowerzystów lubiących eksplorować dzikie, trudno dostępne tereny. Ma on wiele zalet, ale i nie mniej wad. Dla kogo został zatem stworzony fat bike? Jak się na nim jeździ? Czy ten rower – pomimo wielu sprzeczności – nadaje się do jazdy dla każdego rowerzysty? Charakterystyka roweru fat bike Tym, co wyróżnia fat bike od pozostałych rodzajów rowerów, są oczywiście szerokie, baloniaste opony w rozmiarze od 4 do 5 cali, które w porównaniu z klasycznymi oponami MTB (2–2,6 cala) są ogromne. Te masywne opony napełnia się powietrzem o ciśnieniu wynoszącym zaledwie około 1 bar, dzięki czemu działają one jak poduszki, które amortyzują wszelkie nierówności i zapewniają ponadprzeciętną przyczepność do podłoża. Montaż tak dużych opon wymaga także korzystania ze znacznie większych obręczy kół, które potrafią być nawet czterokrotnie szersze niż w klasycznym rowerze MTB. Mają one specjalne wycięcia w profilu, co skutecznie obniża masę obręczy i korzystnie wpływa na parametry jezdne roweru. Specyficzne koła w rowerach fat bike wymuszają także szereg innych zmian w kluczowych podzespołach roweru. Znajdziemy tu poszerzone widelce, piasty, grubsze ramy, korby i pedały z szerszym rozstawem, które wymuszają nieco inną pozycję pedałowania. Wszystko to sprawia, że rośnie także masa roweru, wynosząca od 14 do nawet 17 kg, czyli o 2–3 kg więcej niż w rowerach MTB. Jedynymi elementami wspólnymi ze zwykłymi rowerami górskimi są manetki, przerzutki i hamulce. Są to jednak zazwyczaj komponenty wyższej klasy, które muszą gwarantować perfekcyjną jakość i wytrzymałość podczas jazdy w bardzo trudnych warunkach. Jazda na rowerze z grubymi oponami Fat bike to nie jest rower stworzony do szybkiej jazdy po płaskim terenie czy w mieście. Duże opory powietrza, które generują opony, a także wysoka masa samego roweru z pewnością nie sprzyjają biciu własnych rekordów prędkości i czasu. Co innego, gdy wyjedziemy na bezdroża, ścieżki pełne kamieni czy korzeni. Tutaj fat bike pokazuje swoje największe zalety. Świetnie sprawdzi się zarówno w warunkach piaszczystych – na wydmach, plaży czy pustyniach – jak i zimowych, na trasach zasypanych warstwą śniegu, gdzie rowery ze zwykłymi oponami już dawno by się zakopały. To właśnie z myślą o pokonywaniu śnieżnych pustkowi Alaski powstawały pierwsze amatorskie konstrukcje fat bike'ów. Uważać należy na terenach podmokłych, gdyż dłuższa jazda po błocie może doprowadzić do zapchania błotem całej opony, a znaczna szerokość koła nie ułatwia dotarcia do twardszego podłoża. Sama jazda na fat bike'u jest bardzo komfortowa ze względu na tłumienie wszelkich nierówności. Precyzja sterowania i samo poczucie podłoża jest jednak mniejsze niż w klasycznych rowerach, dlatego na początku potrzeba trochę czasu, aby „wczuć się” w rower i móc poczuć prawdziwą frajdę z jazdy. Za największą wygodę w korzystaniu z fat bike'ów użytkownicy wskazują gwarancję zachowania przez rower impetu i wysokiej kadencji, czyli dużej częstotliwości pedałowania, co jest kluczowe w przejeżdżaniu przez najbardziej grząskie odcinki. Sam rower jednak nie pedałuje, dlatego dobra kondycja z pewnością jest tu wymagana. Dla nieco mniej wprawionych rowerzystów dobrym rozwiązaniem może okazać się wybór fat bike'a z napędem elektrycznym, który wspomaga pedałowanie podczas pokonywania stromych podjazdów, jazdy w trudnym terenie czy podczas silnego, czołowego wiatru. Napęd elektryczny może okazać się prawdziwym wybawieniem, gdy czeka nas długi powrót do domu, a nasze mięśnie są już mocno wyeksploatowane. Wadą takiego rozwiązania jest jednak cena, która jest znacznie wyższa niż w przypadku roweru z grubymi oponami bez napędu elektrycznego. Rośnie również (już nie mała) waga roweru, ze względu na konieczność użycia pojemnej baterii. Czy warto w takim razie zainwestować w elektryka? Nie ma wątpliwości, że satysfakcja z jazdy będzie w stanie zrekompensować wszelkie boleści towarzyszące podczas opróżniania portfela ;) Dla kogo został stworzony fat bike? Na pewno dla osób, które lubią się wyróżniać i nie lubią nudy. Aktywnie spędzają czas i przede wszystkim mieszkają pośród dzikiej natury – nad morzem, w górach czy w miejscach, gdzie nie ma zbyt wielu ubitych ścieżek. Nie ma się co oszukiwać, że fat bike nie jest tak bardzo uniwersalnym rowerem jak rower górski i nie sprawdzi się na asfalcie, do codziennej jazdy czy wśród amatorów rywalizacji i jazdy na czas. Idealnie nadaje się za to także dla dzieci, które zaczynają swoją przygodę z jazdą terenową i chcą pokonywać nieco trudniejsze trasy. Takie rowery wybaczają sporo błędów podczas pokonywania technicznych odcinków, zapewniają dużą przyczepność w terenie, jednocześnie dostarczając sporo radości z jazdy. Wybierając się na jazdę na fat bike'u, zawsze należy pamiętać o kasku, a także o oświetleniu rowerowym. Warto zaopatrzyć się również w rękawiczki rowerowe i okulary, które ochronią nas nie tylko prze pędem powietrza, słońcem, ale i wystającymi gałęziami. Bezpieczeństwo na rowerze to podstawa! Zdjęcie: Envato/ davidpereiras Pisałem ostatnio o tym, że coraz rzadziej poruszam się samochodem – szczególnie w mieście. Od kilku ładnych lat mam skuter, ostatnio na krótkie dystanse wybieram hulajnogę, a gdy łączę ją z komunikacją miejską, mój zasięg znacznie wzrasta. Jest jednak jeszcze jeden, dość powszechny środek transportu, który plasuje się gdzieś między skuterem, a hulajnogą. To oczywiście rower. Warto o nim wspomnieć podczas trwającego właśnie Europejskiego Tygodnia Zrównoważonego Transportu. O samym ETZT przeczytacie tu: oraz tu Na rowerze jeżdżę od wieków, za dzieciaka zrobiłem nawet Kartę Rowerową. Poruszałem się dwoma kultowymi modelami – miałem Wigry 3, miałem Jubilata. Oba niestety zostały skradzione, co przerwało na trochę moją pasję. Pasja odrodziła się nieco po dostaniu na 25 urodziny “górala”, ale na prawdę odżyła rok temu, gdy stałem się posiadaczem kolarzówki. Była wczesna wiosna, słońce zaczynało smażyć coraz mocniej, postanowiłem więc pojeździć nieco tym środkiem transportu i zobaczyć co z opowieści rowerzystów, pieszych i kierowców jest prawdą, a co nie. Bo to, że te trzy “nacje” ścierają się ze sobą wiadomo nie od dziś, a internet jest pełen wszelkiego rodzaju dyskusji. Dyskusji, jak to w internecie bywa, pełnych wyzwisk i uproszczeń, pozbawionych natomiast empatii. Postanowiłem więc podejść do tematu jako kierowca, pieszy i rowerzysta. Kali* jeździć Ale zanim przejdę dalej, słówko o “kaliniźmie”. Czyli o tym jak punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. I o tym jak mnie wolno coś, czego nie wolno komuś innemu. Każdy z nas na to cierpi, w mniejszym lub większym stopniu. Ja też przyznam się, że jako pieszy straszliwie denerwuję się na samochody, a jako kierowca wolałbym czasem, by pieszych nie było. Jako rowerzysta psioczę na kierowców, jako kierowca czasem jestem zły, że muszę się za jakimś rowerzystą ciągnąć. Ale warto wtedy pomyśleć o dwóch rzeczach. Pierwsza – świat nie kręci się wokół twojego tyłka. Serio. Jeśli rodzice tego niektórym nie uświadomili, to warto sobie to uświadomić samemu. Żyjemy na tym świecie razem, co więcej, czasem zmieniamy te środki lokomocji i naprawdę na się żyć razem. Druga – wśród każdej grupy zdarzają się chamy i egocentrycy. Jako kierowca uważam tak o części kierowców, jako rowerzysta – o części rowerzystów. I tak dalej. Nie ma co utożsamiać tego z konkretnym sposobem poruszania się po mieście. Taka osoba zazwyczaj będzie zachowywać się w dany sposób niezależnie od tego, czy jedzie samochodem, rowerem, robi zakupy, czy realizuje projekt w pracy. (*nie muszę chyba tłumaczyć skąd to?) Po co rower? Rower to oczywiście zdrowy środek transportu. To sposób, by przemieszczać się i ćwiczyć jednocześnie. Oczywiście wszystko zależy od tego jak duże dystanse pokonujemy i w jakim tempie się poruszamy, ale praktycznie zawsze przejechanie dowolnego odcinka będzie zdrowsze od przejechania tego samego odcinka samochodem. Rower to też szybsze poruszanie się w korkach, szczególnie jeśli mamy do dyspozycji ścieżki rowerowe. Rower to wreszcie większy fun z jazdy, chyba, że ulice sa akurat puste, a my mamy do dyspozycji Ferrari. Ale w mieście i tak nie powinniśmy zbytnio szaleć :) Rower w komunikacji miejskiej Rower oczywiście możemy przewozić zbiorkomem, ale tu sprawa nie jest tak prosta jak w przypadku hulajnogi. Zawsze śmieszyły mnie nieco przepisy różnicujące przewóz rowerów od przewózu czegokolwiek innego – kiedy “zaczyna się” rower? Czy po demontażu koła to dalej rower, czy bagaż? A dwóch kół? :) Tak czy inaczej w wielu środkach komunikacji miejskiej przewóz rowerów jest warunkowy – o ile nie przeszkadza to innym. No dobra, a co z podróżnymi z dużymi walizkami? :) Dlatego też, gdy mam do przejechania większość dystansu autobusem, czy metrem, a tylko mały kawałek na kółkach – wybieram hulajnogę, bo z nią poręczniej. Jeśli mam jechać dalej lub mam dotrzeć gdzieś szybciej – oczywiście rower. Zdrowie i… smród :) Ale muszę wspomnieć o jednej niby dość oczywistej rzeczy, jeśli chodzi o jeżdżenie rowerem na dłuższe dystanse. Rowerzyści w lecie dzielą się na dwie grupy. Tych, którzy śmierdzą i tych, którzy nie czują, że śmierdzą ;) Mówię oczywiście o przejechaniu dłuższej trasy w słońcu – warto ogarnąć, czy w pracy albo innym miejscu do którego jedziemy jest prysznic. Tak robi większość znanych mi, jeżdżących do pracy rowerzystów, ale znam niechlubne wyjątki. Oczywiście nie każdy śmierdzi jak świnia, da się powolutku i z godnością poruszać się miejskim rowerem bez specjalnego uruchamiania gruczołów potnych, ale warto mieć ciągle z tyłu głowy, że to jednak często spory wysiłek fizyczny. Rowerowe utopie Zanim jednak zostanę wyzwany od lewackich cyklistów (i wegetarian!), muszę jasno powiedzieć jedną rzecz – to nie jest tak, że jestem za całkowitym usunięciem samochodów z miast. A przynajmniej za zastąpieniem ich rowerami. Jestem ojcem trójki dzieci, zdaję sobie sprawę w jakim klimacie żyjemy i wiem, że to może nie tyle niemożliwe ile cholernie trudne. W dyskusjach okołorowerowych często biorą udział ludzie bezdzietni, mieszkający gdzieś w okolicach centrum, dla których Warszawa – jak to kiedyś pięknie napisano o pewnej kandydatce na “prezydentę” Warszawy – zaczyna się na Muranowie, a kończy na Placu Zbawiciela ;) Nie, to nie takie proste. To jak widzę ruch w mieście zasługuje na osobny tekst, natomiast nadmienię tylko, że porównywanie dużych miast takich jak Warszawa do małych miasteczek w których nie ma zupełnie samochodów uważam na hipsterskie fantazje. Nie wyobrażam sobie jazdy z trójką dzieciaków na rowerze, do Piaseczna. W środku zimy. Do lekarza. To po prostu niemożliwe. Jechanie tam z nimi autobusem tez jest możliwe, ale o wiele trudniejsze. Wiem, że są takie rodziny i chwała im za to, ale nie oszukujmy się, nie zawsze można i nie zawsze chce się dokonywać takich poświęceń jeśli nie trzeba. Szczególnie jeśli na dworzu jest -10 :) Dlatego choć uważam, że szczególnie centra miast powinny być bardziej przyjazne rowerzystom, a mniej samochodom, o tyle koniecznością są drogi tranzytowe przez miasto oraz oczywiście o wiele bardziej przyjazna komunikacja zbiorowa. Chamstwo kierowców i bezpieczeństwo rowerzystów No dobra, ale jak jeździ mi się rowerem w praktyce? Prawdę mówiąc całkiem dobrze. Może mam szczęście, a może po prostu zachowuję nieco pokory, nawet wtedy gdy mam rację? Jako rowerzysta i tak przegram z samochodem – tu nie ma wygranej. Ale o tym później. Tak, oczywiście było ileś sytuacji krytycznych, ale prawdę mówiąc myślałem, że będzie ich więcej. Nie zaobserwowałem ich też aż tak dużo podczas jazdy skuterem. Tak, w porównaniu do jazdy samochodem skupiam się sto razy bardziej. To nie znaczy, że samochodem jadę na pamięć, ale sama świadomość, że jestem dość kruchym celem, oraz, że kierowcy niestety nie ogarniają zbyt dobrze kodeksu, powoduje, że wytężam zmysły jeszcze bardziej. Najczęstsze przypadki, to oczywiście zbyt bliskie wyprzedzanie, to bywa dość niebezpieczne. Jest jeszcze kilka innych spraw, ale przez dwa lata nie miałem w sumie ani jednej krytycznej sytuacji. Na pewno takiej, która spowodowałaby, że zacząłbym jeździć chodnikiem. No właśnie, czas na najbardziej drażliwy temat. Cholerny chodnik Tak, jeżdżę ulicą. Nadal. Owszem, zrozumiałem dlaczego niektórzy wybierają chodnik, ale staram się tego nie robić. Czasem robię wyjątki (o tym za chwilkę), ale z założenia jeżdżę ulicą. Znam przepisy, wiem kiedy mogę legalnie wjechać na chodnik. I nie tłumaczę tego tym, że na ulicy jest niebezpiecznie. Jazda skuterem po ulicy też jest dość niebezpieczna, czy jako skuterzysta mogę więc korzystać ze ścieżki rowerowej? :) “5. Korzystanie z chodnika lub drogi dla pieszych przez kierującego rowerem jednośladowym jest dozwolone wyjątkowo, gdy: 1 opiekuje się on osobą w wieku do lat 10 kierującą rowerem 2 szerokość chodnika wzdłuż drogi, po której ruch pojazdów jest dozwolony z prędkością większą niż 50 km/h, wynosi co najmniej 2 m i brakuje wydzielonej drogi dla rowerów lub pasa ruchu dla rowerów 3 warunki pogodowe zagrażają bezpieczeństwu rowerzysty na jezdni (śnieg, silny wiatr, ulewa, gołoledź, gęsta mgła), z zastrzeżeniem ust. 6.” Jazda ulicą jest trudniejsza. Po prostu. Musisz po pierwsze w ogóle ZNAĆ kodeks ruchu drogowego, co samo w sobie nie jest spełniane przez tak wielu rowerzystów. Po drugie musisz być skupiony i uważać. Cholernie uważać. Oczywiście łatwiej jest włożyć do uszu słuchawki i sunąć chodnikiem, wtedy zazwyczaj możemy być totalnie wyczillowani. Ale przepisy tego zabraniają, poza określonymi wyjątkami. Tak, zdarza mi się to. Zazwyczaj wtedy, gdy mam do czynienia z kolejną fantazją budujących ścieżki rowerowe i po raz dziesiąty w ciągu jednej minuty muszę przejechać przez kawałek chodnika. Tak, ta fantazja nie ma granic i czasem – przyznaję – nie wytrzymuję, bo to jak jeden wielki stosunek przerywany. Natomiast gdy widzę pustą, zupełnie pustą drogę osiedlową (30 km/h) i ludzi jadących chodnikiem, w dodatku dzwoniących na pieszych (z drogi śledzie, bo pan jedzie!) to krew mnie zalewa. I tak, choć zazwyczaj tłumaczenie brzmi “bo tak bezpieczniej” to wiem, że to zazwyczaj z lenistwa i chęci uniknięcia skupienia na ruchu drogowym. Sorry, taka rzeczywistość. A już kompletnym osłupieniem napełnia mnie widok sunącego po osiedlowych chodniku gościa odzianego od stóp do głów w obcisłe lycry. Serio, nie wstyd? Taki sportowiec bojący się pustej uliczki? Przejście dla pieszych Drugi nagminny grzech rowerzystów wiążący się z poprzednim to oczywiście przejeżdżanie na przejściach dla pieszych. I znowu – nie, przepisy mówią jasno, że masz zsiąść z roweru. Wiem, nie chce się. Wiem, tak łatwiej. Sam z tym walczę. I o ile nie jest to środek nocy i kompletnie pusta okolica, to nigdy tego nie robię. Oh wait… jak miałbym to zrobić? Żeby to zrobić zazwyczaj musisz być najpierw na chodniku. A przecież w większości przypadków nie powinno cię tam być. Czasem to wręcz całe stada rowerzystów wjeżdżające na “urraaaa!” na przejście. Szczególnie takich na rowerach miejskich. Może przegapiłem ten przepis, ale je też obowiązuje to samo prawo :) To nie jest głupi przepis. Kierowcy często nie spodziewają się na przejściu kogoś jadącego z taką prędkością. Wiem, jako kierowca, że to spory problem. Chociaż z drugiej strony podobnie jest na przejadach, a tam rowerzysta ma prawo wjechać… Przejazdy rowerowe Tych najbardziej boję się jako kierowca. Dlatego, że często usytuowane są tak, że naprawde ciężko dojrzeć cokolwiek przez okno skręcającego samochodu. Wykonuję naprawde karkołomny ruch głową, by sprawdzić, czy rozpędzony rowerzysta nie wjedzie mi pod koła. Nie zrozum mnie źle, wiem, że ma pierwszeństwo. Chodzi o to, że gdy jedzie na oślep 30 km/h ja naprawdę mogę go nie zauważyć, gdy odwrócę głowę, wcisnę gaz i wjadę na skrzyżowanie. Wiem, że będzie mooja wina. A kto będzie ranny? To zawsze podnosi ciśnienie części rowerzystów, ale ja jako rowerzysta zawsze zwalniam i stosuję zasade ograniczonego zaufania. Zresztą robię to tak samo wjeżdżając samochodem na rondo pełne Tirów. Co z tego, że mam pierwszeństwo, skoro zostanę zmiażdżony? To nie jest gra planszowa, to kwestia życia i śmierci. Więc kierowco – mocny obrót głowy i dokładne sprawdzenie czy na pewno nikt nie jedzie. Rowerzysto – nie baw się w testowanie maksymalnej prędkości w takiej sytuacji. Nie mówię o zatrzymywaniu się, ja zwalniam i staram się nawiązać kontakt wzrokowy z kierowcą, wtedy jestem pewien, że mnie widzi. Poszukiwania ścieżki Kiedy zaczynałem w zeszłym roku moją rowerową przygodę, myślałem, że najtrudniejszym elementem tej całej zabawy będzie przepędzanie pieszych ze ścieżek. I choć to też bywa upierdliwe, okazało się, że wcale to nie jest najgorsze. Najtrudniejsze jest poszukiwanie ścieżki! Przepisy mówią wyraźnie – jeśli jest ścieżka, musisz z niej korzystać. Kropka. Nie jedziesz ulicą, a już na pewno chodnikiem. Jedziesz ścieżką. I to w sumie jest nawet logiczne. Problem polega na tym, że musisz tę ścieżkę dojrzeć. A to już nie takie proste. Podróż przez Warszawę to co chwilę przerywane ścieżki, które czasem kończą się gwałtownie niczym peron 9 i 3/4. I co wtedy? Zjazd na ulicę. Oczywiście po sprawdzeniu ograniczenia prędkości na tejże. Bo być może musimy wjechać na chodnik? Jedziemy chodnikiem i wypatrujemy czy nie zmienił się znak na drodze. Co może być trudne, gdy chodnik jest nieco oddalony. Albo czy gdzieś nie zaczęła się ścieżka. Która być może skręca nie tam gdzie chcemy jechać. A więc kolejna zmiana. Serio, to doprowadza do szewskiej pasji i czasami kompletnie pozbawia przyjemności z jazdy lub zmusza do łamania prawda. Dlatego o ile, jak już pisałem, jestem zły na rowerzystów ewidentnie łamiących przepisy, o tyle nie jestem tak stanowczy w kadym przypadku, bo wiem, że to po prostu przypomina cholernie skomplikowaną łamigłówkę. Przepisy ruchu drogowego! Pisałem już o tym, że spora część rowerzystów nie stosuje się do przepisów, o ile w ogóle je zna. Niestety problem polega na tym, że kierowcy też niekoniecznie je znają. A już na pewno nie znają tych, które zmieniły się niedawno. Czyli nawet 10 lat temu :> Rowerzysta od pięciu lat nie musi jechać z prawej strony jezdni (ale musi to być czymś uzasadnione), dwóch rowerzystów może jechać obok siebie (ale nie mogę utrudniać ruchu innym, czyli powinni zjechać gdy ktoś chce ich wyprzedzić). Ale najważniejszy punkt to ten, mówiący o tym, że jeśli skręcasz w prawo, a z prawej strony wyprzedza cię rowerzysta, to on ma pierwszeństwo! Art. 27 ust. 1a: “Kierujący pojazdem, który skręca w drogę poprzeczną, jest obowiązany zachować szczególną ostrożność i ustąpić pierwszeństwa rowerzyście jadącemu na wprost po jezdni, pasie ruchu dla rowerów, drodze dla rowerów lub innej części drogi, którą zamierza opuścić.” Rower nie dość, że może wyprzedzać samochód z prawej strony, to ma pierwszeństwo, jeśli ten chce zajechać mu drogę! Ale brak znajomości przepisów wśród kierowców to duży problem wykraczający poza same kwestie rowerowe. Nie bądź żulem na dwóch kółkach! I na koniec – pamiętaj, że nie wolno ci wsiadać na rower po większej ilości alkoholu. Jeśli jedziesz w stanie po spożyciu alkoholu (od 0,2 do 0,5 promila alkoholu we krwi) zostaniesz ukarany mandatem w wysokości od 300 do 500 zł. A rowerzyści w stanie nietrzeźwości – powyżej 0,5 promila alkoholu we krwi – w takiej samej sytuacji zostaną ukarani mandatem w wysokości 500 zł. Ja nie polecam w ogóle jeżdżenia po browarze, szczególnie jeśli masz jechać drogą, a nie ścieżką. Po prostu refleks nie ten, a na rowerze masz dużo więcej do stracenia. Mimo wszystko jeździj! Ale się rozpisałem! Mogłoby się wydawać, że za dużo tych obostrzeń i nie ma sensu wsiadać na rower. Nic bardziej mylnego, to świetny środek transportu. Jednak wymagający od kierującego o wiele więcej uwagi i rozwagi niż w przypadku jazdy autobusem, czy wesołego hopsania hulajnogą. Warto o tym pamiętać. Warto też pamiętać o tym, że rowerzysta nie jest wrogiem kierowcy. To nie arena, to nie walka. Więcej rowerzystów to więcej miejsca dla ciebie i mniejsze korki. O ile wszyscy poruszamy się zgodnie z przepisami i wykazujemy pewną dozą empatii, zrozumienia i kultury. Skoro w innych krajach się udaje to i u nas się uda! Szerokiej drogi! #1 Napisano 11 lipiec 2007 - 15:26 A ja bym się zabiła na rowerze jak jechałam na rowerze do sklepu z górki hamulec się złamał przy kierownicy a miałam nowy ciałkiem a drugi hamulec ze zadku też mam ale zapomniałam że mam chamulec że nie jechało auto i skręciłam na prawo tronę gdzie był zakręt i nogami hamowałam a jak bvym prosto jechała z górki to ani nie myślę. 0 Sprzedam rower trzykołowy Do góry #2 MamaLuka Napisano 03 lipiec 2007 - 09:43 Witam serdecznie Jestem od wczoraj szczęśliwą posiadaczką używanego roweru trójkołowego - tylko nie potrafię na nim jeździć?? Cały czas kierownica ściąga podczas jazdy na prawo - chyba ze jadę po naprawdę gładkim asfalcie a tak to po prostu nie do utrzymania??? - dosłownie zachowuje się jak dziki wierzchowiec :evil: Czy macie jakieś doświadczenia w tej kwestii? Bo na razie to mój mąż ma niezły ze mnie ubaw, że gorzej jeżdżę niż na rowerze tradycyjnym ..... Największy plus tej "zabawy", że każdy zwraca uwagę na rower - chyba jest jedyny w mojej dzielnicy, a zwłaszcza na kuferek, który mam z tyłu zamontowany zamiast kosza na zakupy Pozdrawiam i dziękuję z góry Wam za pomoc 0 Do góry #3 Madzia Napisano 03 lipiec 2007 - 10:15 Witam!Wiele lat jeździłam na rowerze trójkołowym i nigdy nie miałam tego typu doświadczeń. Może np. układ kierowniczy jest dość "wrażliwy" i na delikatne skręty reaguje dość "ostro"?Myślę jednak, że jeszcze kilka dni i jazda na rowerze nie będzie Ci sprawiać najmniejszej trudności [quote name='MamaLuka]Największy plus tej "zabawy"' date=' że każdy zwraca uwagę na rower - chyba jest jedyny w mojej dzielnicy, a zwłaszcza na kuferek, który mam z tyłu zamontowany[/quote']To normalne Ja też na początku wzbudzałam sensację Pozdrawiam i trzymam kciuki za dalszą naukę 0 Do góry #4 andzia12 Napisano 03 lipiec 2007 - 14:41 Witam w świecie od dziecka jeżdzię na rowerze i kuzyn umię jeżdzić a przeważnie mój brat jak był młodszy to jeżdził tam, gdzie chciał i się nie stydził jak musiałam wołać go żeby położył mój rower bo by mi go zepsuł ale jak przyjechał do nas to mój rower i też małe dzieci ze mną jechały w koszyku na zadku. A ludzie się patrzą tak zawsze i wszędzie na uczyć się, mnie też kierownica ściąga na prawo stronę 0 Sprzedam rower trzykołowy Do góry #5 MamaLuka Napisano 03 lipiec 2007 - 15:59 Madziu dzięki za pomoc i życzliwe słowa -muszę sie zmierzyć faktycznie z tym rogatym bykiem No i trochę popularności nie zaszkodzi:)Dodano wto 03 lip 2007 17:04:29 CEST : Dodano wto 03 lip 2007 17:04:14 CEST : Andziu, Dzięki za przyjęcie do klubu 3 kołowców pocieszyłaś mnie i to bardzo, bo już myślałam, że tylko ja mam taki problem i jest ze mnie taka sierota ... Na nieszczęście pogoda się popsuła i nie mogę dzisiaj próbować na nowo...Zresztą zaraz młodsze dziecię się obudzi i wtedy z powrotem mam całodobowy etat no i przyjdzie też starszy braciszek....Także rower to dla mnie tez odskocznia od rutynowych zajęć i jak widać niezapomniane wrażeniaPozdrawiam serdecznie:D 0 Do góry #6 Panta rei Napisano 03 lipiec 2007 - 20:20 Myślę że jeśli ściąga w prawo a po równym jest ok, to przyczyną może być to iż asfalt jest położony ze spadlkiem i prawe tylne koło jest niżej i przez to sciąga, w prawo. Zdaje mi się że gdybyś jechała lewą stroną jezdni to sciągało by cię w lewo. Ale cóż lepszy rydz jak nic. Pozdrawiam. 0 Uśmiechnij się widząc człowieka, Uśmiechnij się on na to czeka. Do góry #7 MamaLuka Napisano 10 lipiec 2007 - 21:41 Witam serdecznie, No i jakoś się udaje - zaparłam się i po tygodniu praktyki jeżdżę lepiej o dziwo, z tym, że kierownicę podkręciłam wyżej... no i uważam zawsze na nierówności. 0 Do góry #8 Gość_AleksandraU127_* Gość_AleksandraU127_* Gość Napisano 25 maj 2014 - 16:21 Witam serdecznie Jestem od wczoraj szczęśliwą posiadaczką używanego roweru trójkołowego - tylko nie potrafię na nim jeździć?? Cały czas kierownica ściąga podczas jazdy na prawo - chyba ze jadę po naprawdę gładkim asfalcie a tak to po prostu nie do utrzymania??? - dosłownie zachowuje się jak dziki wierzchowiec :evil: Czy macie jakieś doświadczenia w tej kwestii? Bo na razie to mój mąż ma niezły ze mnie ubaw, że gorzej jeżdżę niż na rowerze tradycyjnym ..... Największy plus tej "zabawy", że każdy zwraca uwagę na rower - chyba jest jedyny w mojej dzielnicy, a zwłaszcza na kuferek, który mam z tyłu zamontowany zamiast kosza na zakupy Pozdrawiam i dziękuję z góry Wam za pomoc Myślę że jak trochę poćwiczysz jeżdżenie będzie tylko sama formalnoscią Myślę że jak trochę poćwiczysz jeżdżenie będzie tylko sama formalnoscią Ja tez miałam rower 3 kołowy nie jest to wcale trudne ale jak dla kogo. AleksandraU Najpierw zacytowałas post z przed 7miu lat a potem zacytowałas własne słowa na które sama sobie odpowiedziałaś. Nie widzę sensu w takim poście no ale co nie jest zabronione jest dozwolone Moderator. Użytkownik kaska_zaborze edytował ten post 25 maj 2014 - 18:05 0 Do góry #9 swallow Napisano 03 czerwiec 2014 - 12:02 Witam, chciałabym ponowić temat bo posty są dość stare mam pytanie czy warto kupić taki rower? Na 2-kołowym nie pojadę bo nie mam równowagi. Czy jesteście zadowoleni ze swoich rowerów? Są drogie więc chciałabym poznać Wasze zdanie zanim się zdecyduję. Z góry dzięki za odp. 0 Do góry #10 Kryspin Napisano 17 czerwiec 2014 - 18:01 Optymalny wydaje się rower momo, w sumie pasuje każdemu z drozszych modeli np hanbike handy Użytkownik kaska_zaborze edytował ten post 19 czerwiec 2014 - 11:17 0 Do góry #11 nba87 Napisano 19 czerwiec 2014 - 18:34 Może to jest wina układu kierowniczego jak ściąga cię w prawo albo wystarczy ustawić zbieżność kół ja w swoim dwukołowcu tak miałem. Użytkownik kaska_zaborze edytował ten post 20 czerwiec 2014 - 10:43 0 Do góry Od lat przemierzam miasto na rowerze. Zresztą nie ograniczam się wyłącznie do Trójmiasta. Kilkudniowe rowerowe tripy uważam za jedną z przyjemniejszych form spędzania czasu, podobnie jak szybką rundę po Trójmiejskim Parku Krajobrazowym. Godziny spędzone na ścieżkach rowerowych i ulicach zaowocowały wnioskami z obserwacji uczestników ruchu. Kierowcy skrzywią się na dźwięk piszczącego paska klinowego czy zajechaną skrzynię biegów w aucie na pasie obok. Podobnie niektórzy rowerzyści dostrzegają masę mankamentów i niezrozumiałych zachowań u innych cyklistów. Być może jesteś jednym z nich i mocujesz się z rowerem jak romskie dziecko z pojemnikiem PCK. I być może na pewne problemy nie zwróciłeś nawet uwagi. Mój brat konsekwentnie odmawiał wszelkim próbom podrasowania mu roweru. Jego odpowiedź na nasze pomysły była zawsze taka sama: „ale ten rower normalnie przecież jeździ”. No dobra, zajechane auto warte naręcze porządnych lambików też przecież jeździ, ale czy wydajnie i nie posypie się za następnym zakrętem? Nie po to kupuje się lepsze auto, aby zawiozło dupę z punktu A do punktu B. Masa czynników wpływa na to, czy samochód nam odpowiada. Podobnie sprawa ma się z rowerami. Można poruszać się po mieście zdezelowanym gruchotem niczym kierowcy Wolta czy Uber Eats, a można przyjrzeć się kilku kwestiom i odciążyć całe ciało. Mój zmodyfikowany Kross Level 29er na trasie, gdzieś pod Kościerzyną. Brat przekonał się do zmian, kiedy wymienił opony na nowe. Po raz pierwszy usłyszałem wtedy, że rzeczywiście, miałem rację i czuć wyraźną różnicę. Po raz drugi słusznym okazało się moje ględzenie, kiedy umyto mu calutki napęd. „Jak to teraz lekko jeździ…” – zdziwienie jakby Kopyr pił obok niego Żywca 0% prosto z butelki. Albo i większe. A przecież rower miał w całkiem niezłym stanie, żaden to marketowy szajs za dwie stówy zespawany z rurek kradzionych na złomowcu. Zima złapie nas, nim się obejrzymy. O ile w tym roku nadejdzie. Dwa lata temu napisałem tekst o tym, jak jeździć zimą na rowerze, bez obaw o zrobienie sobie kuku. Może Cię zainteresować :) Czy da się jeździć na rowerze zimą i nie wybić sobie zębów? >>> Kilka poważnych kwestii widać na ścieżce już z daleka. Poniżej przedstawiam Wam listę największych problemów spotykanych w rowerach w ruchu, przede wszystkim, miejskim. Niektóre słychać z daleka, inne widać z bliska, niektóre wnioski to moje domysły. Poruszasz się rowerem i idzie Ci to opornie? A może wszyscy Cię wyprzedzają, a ty nie jesteś w stanie utrzymać stałej prędkości? Być może nawet nigdy się nad tym nie zastanawiałeś/aś, po prostu wyjąłeś/aś rower z piwnicy i wio na ścieżkę, uznając, że inni mają po prostu lepszą kondychę? Łap więc konkrety, które zwracają uwagę na pewne kwestie. Przygotujesz dzięki nim, w podstawowym stopniu, jednoślad na sezon jesienno-zimowo-wiosenny. Ku przyjemniejszej jeździe, mniejszemu zanieczyszczeniu powietrza i zdrowiu :) Przeskakujący łańcuch, czyli zajechany napęd Napęd rowerowy ma pewną żywotność, zależną od jego jakości i tego, czy go katujesz. Nie da się jeździć na rowerze latami bez żadnych inwestycji. Szczególnie gdy mocno się ten rower eksploatuje, niepoprawnie zmienia przełożenia i nie wkłada w niego tej stówki rocznie. Najmocniej po dupie dostaje zawsze napęd i inne ruchome części, na przykład osie w piastach. Objawy zużytego napędu to przede wszystkim przeskakiwanie łańcucha przy mocnym dociskaniu pedałów. Zależnie od stopnia wyeksploatowania, może dziać się to przy zwykłym pedałowaniu, ruszaniu z miejsca, przyspieszaniu czy wjeżdżaniu pod górkę. Łańcuch może skakać na każdym przełożeniu lub tylko wybranych zębatkach. Skacze na którejkolwiek z często przez Ciebie używanych? Czas przyjrzeć się temu, co dzieje się pod nogami. Tylne zębatki w rowerach dzielimy na stare „wolnobiegi” i nowsze „kasety”. Wolnobiegi Shimano mają na zębatce oznaczenie MF-TZ i zużywają się szybciej niż koszulki z Reserveda. Jeździłem na wolnobiegu kilka lat i wymieniałem go 2 razy do roku. Kaseta wystarcza mi na około 2 lata. Jeśli często wymieniasz zajechany wolnobieg, być może już czas, aby wymienić koło na takie pod kasetę? Napęd wymienia się w całości, chociaż ja preferuję wymianę zestawu kaseta/wolnobieg + łańcuch. Korba jest przeważnie wytrzymalsza, jednak gdyby wymiana kasety i łańcucha nie poskutkowała, trzeba będzie zainwestować w przednie zębatki. Całą korbę lub — w przypadku rozbieralnej — konkretne blaty. Powyżej przykład zużytej kasety. Spójrz na zębatki na samym dole. Mają kształt trapezopodobny. Zębatki dwa czy trzy rzędy wyżej są dwa razy cieńsze, niektóre w innych rzędach przypominają płetwę rekina (tzw. rekinki). Kaseta do wymiany, wraz z łańcuchem (o ile oczywiście przeskakuje). Nowy łańcuch nie wejdzie na starą kasetę i na odwrót. Będzie skakał jeszcze częściej. Lepiej dojechać kasetę do końca i wydać te niecałe 100 złotych na nowy zestaw. Druga kwestia to zardzewiały napęd. Taki twór niemiłosiernie skrzypi i sprawia, że na rowerze jeździ się ciężej. Po cholerę się męczyć i pocić, skoro można wydać dwie stówy (najtańsza kaseta, łańcuch, korba i suport) i cieszyć się nowiutkimi częściami, dającymi większą przyjemność z jazdy? W przypadku braku powyższych problemów warto cały napęd wyczyścić. Łańcuch przetrzeć porządnie ścierką nasączoną benzyną ekstrakcyjną, kasetę i korbę wyszorować wyciorem, wyczyścić kółka przerzutki. Godzina roboty, a czuć będzie różnicę. Zwróć też uwagę na to, czy wózek tylnej przerzutki jest ustawiony równolegle do zębatek. Krzywy hak spowoduje, że nigdy nie uda Ci się poprawnie wyregulować zmieniarki. Ważna kwestia! Nie psikaj nigdy żadnymi WD-40 na kasetę, łańcuch czy korbę. O ile nic nie odkręcasz, zostaw odrdzewiacze i środki wypierające wodę w spokoju. WD-40 stosuje się do zapieczonych elementów, a nie do smarowania. Smaruje się wyłącznie czysty łańcuch (wnętrza ogniw!), specjalnym smarem, na przykład Shimano PTFE Lube, Rohloffem czy Finish Line’em. Masz przerzutki? To z nich korzystaj! Pan Stefan wracający z ryneczku czy Pani Basia jadąca do córki na obiad mogą nie ogarniać działania przerzutek. Znam też młodsze osoby, które rezygnowały z dobrodziejstw „zmieniarki”. Warto poznać ten element wyposażenia i zacząć z niego korzystać. Przerzutki mają ułatwiać jazdę, są odporne mechanicznie, więc można z nich nieustannie korzystać. Nie zużyją się w miesiąc. Ileż ja się naoglądałem osób siłujących się z porywistym wiatrem na najtwardszych „biegach”. Albo tych jadących pod górkę na jakimś kosmicznym przełożeniu. Druga sprawa to „koszenie łańcucha”, ale o tym dowiesz się z powyższego filmiku u SzajBajka. Polecam kanał. Druga kwestia to niezrzucanie biegu, dojeżdżając do świateł czy przejścia. W aucie redukuje się lub wrzuca luz, więc czemu nie robić tego w rowerze? Skoro można ruszyć później mięciutko z lekkiego przełożenia, to warto zaoszczędzić w ten sposób i siły, i napędu, który nie lubi mocnych naprężeń. Kolana nie lubią ruszania z kolarskich przełożeń, a ty nie lubisz mocowania się z rowerem. Wystarczy wdrożyć prostą zasadę, aby jeździło się przyjemniej. Dojeżdżając do miejsca zatrzymania, z którego później ruszasz, wrzuć 2-3 biegi na tylnej kasecie w górę (dźwignia pod prawym kciukiem). Rusz z lekkiego przełożenia i zrzuć biegi z powrotem w dół na kasecie* (pod palcem wskazującym), gdy już nieco się rozpędzisz. Proste i efektywne. * – wrzucanie z tyłu „w górę” (czyli na wyższe zębatki) to inaczej zrzucanie na niższe przełożenia i na odwrót. Czyli zmiana na lżejsze przełożenie to zrzucanie biegu (wrzucanie w górę kasety). Wiem, pokręcone. Zrzucasz i robi się łatwiej, wrzucasz — ciężej. Dojeżdżając do wzniesienia, zmień przełożenia na lżejsze już przed nim. Unikaj klikania manetkami, jadąc pod stromą górkę, bo możesz zerwać łańcuch. Miałem 2 takie przypadki, trzeba robić to umiejętnie. Przewiduj teren, przecież nawet w mieście zdarzają się podjazdy i zjazdy, które widać z daleka. Dostosuj się. A jeśli przerzutki Ci nie działają, być może trzeba będzie oddać rower do serwisu. Możesz je również spróbować samemu ustawić. Łopatologiczniej niż na poniższych, genialnych filmikach, chyba się nie da :) Flak z tyłu „Dobrze, że nie z przodu, he he!” – Wujek Zdzisiek. Pal sześć, jak masz flaka w przedniej oponie. Prawdopodobnie szybko zdasz sobie z tego sprawę. Poczujesz, jak rower pływa na zakrętach, a zresztą nacisk na przód jest mniejszy od tego na tylną oś, więc nie trzeba się tym przesadnie zamartwiać. Z niewiadomych przyczyn wiele osób nie zwraca jednak uwagi na oponę „napędową”, czyli tylną. Jazda poniżej dolnej granicy ciśnienia to odczuwalnie wyższe opory toczenia, a więc należy użyć więcej siły, aby rower rozpędzić i utrzymać prędkość. Druga kwestia to ryzyko wywrotki na zakręcie (opona pływa, może się nawet podwinąć) czy uszkodzenia koła podjeżdżając na przykład na krawężnik. Obręcz może wtedy uderzyć przez flaka i ogumienie o betonowy kant. Najmniejsze zmartwienie to przebicie dętki, największe — rozwalenie wspominanej obręczy. Koszt nowego koła to blisko stówa za sensowny produkt. Chyba lepiej skorzystać po prostu z pompki czy kompresora, prawda? Będzie się wtedy lżej jeździć, a i ryzyko problemów mniejsze. Łyse lub słabej jakości opony Wspomniałem na wstępie o udanym wejściu bratu na głowę. Zmusiłem go do zmiany opon z taniego modelu CST na Continental Race King. Różnica w oporach toczenia, rozwijanej prędkości i przyjemności z jazdy nieporównywalna. Inwestycja zamknęła się w 110 złotych za komplet ogumienia. Wytarty bieżnik nie tylko drastycznie zwiększa szanse przebicia dętki. To przede wszystkim utrata przyczepności, dłuższa droga hamowania i trudność z rozwijaniem prędkości. Opony projektuje się tak, aby dawały pewne korzyści. Jedne są wolniejsze, inne szybsze. Niektóre lepiej od innych trzymają na zakrętach, zachowują się na mokrym chodniku czy szutrze, czyszczą się z błota albo wspinają pod górkę. Warto zbadać stan bieżnika i w przypadku zużycia kupić nową, porządną oponkę. Dopłata rzędu 20-30 złotych to często dodatkowy sezon czy dwa żywotności. To koszt 4 dętek przebitych na wytartym bieżniku. Sensowną gumę można kupić już za 40 złotych. Warto wybierać znane marki: Continental, Kenda, Maxxis, Schwalbe, WTB, Michelin, Geax czy Bontrager. Ja jeżdżę na Schwalbe Smart Sam i chwalę sobie szczególnie ich wytrzymałość, chociaż wymieniając, kupię inne. Rapid Robów nie polecam. Opinie o oponach znajdziesz na Skopane ustawienie siodełka O geometrii roweru i ułożeniu ciała w trakcie jazdy napisać można grubą książkę. Geometrii w posiadanym rowerze już raczej nie zmienisz, o ile nie wymienisz ramy lub całego roweru. Można jednak pobawić się z ustawieniem siodełka (i poniekąd również mostka, do którego mocuje się kierownice). Widuję osoby, które pedałują „za siebie”. Są pochylone mocno do przodu, jednak przy naciskaniu na pedał, ich stopy nie idą w dół, tylko nieco w tył. Oznacza to zapewne, że siodełko jest wysunięte o wiele za mocno w przód, w kierunku kierownicy i mają za dużą ramę w rowerze. Z drugiej strony, bywają rowerzyści, pedałujący jakby nieco przed siebie, siedzący na rowerze niemalże pionowo. Rama za mała, siodełko za daleko. Trudność sprawia również ustawienie siedziska na odpowiedniej wysokości. Jedni mają je tak wysoko, że aż bujają biodrami, zmuszając nogę do pełnego wyprostu. Inni jadą niemalże skuleni jak na rowerku dla dzieci. Przyczyn takich sytuacji jest wiele — w tym drugim przypadku zapewne niechęć do przechylania roweru przy postoju lub schodzenia z niego. Niepoprawna geometria to multum problemów, szczególnie na dłuższej trasie. Zaczynają boleć barki, tyłek i nadgarstki. Przejechanie 10 kilometrów zaczyna być katorgą, czasami mrowieją dłonie i bolą kolana. Jazda na rowerze ma być zdrowa i nie prowadzić do zwyrodnień. Metod ustawiania wysokości siodełka jest wiele. Ja proponuję najprostszą, wyjściową: Siodełko powinno być ustawione płasko, równolegle do ziemi. Przydaje się poziomica, ale można zrobić to na oko. Później można je nieco odchylać lub pochylać, wedle upodobań. Siodełko powinno być ustawione w takiej odległości od kierownicy, aby mieścić się pośrodku przedziałki narysowanej na prętach siodła. Jeżeli nie ma przedziałki – mniej więcej pośrodku prętów mocowanych do sztycy. Usiądź na rowerze, daj stopy na pedały i ustaw ramię korby równolegle do ziemi. Kolano nogi z przodu nie powinno wystawać poza linię palców stopy ustawionej na pedale. Siodełko powinno być na takiej wysokości, aby noga w najniższym położeniu na pedale tworzyła kąt w granicach 25 a 35 stopni między udem a łydką. Chodzi o to, aby nie bujać się biodrami podczas jazdy (siodełko za wysoko) ani nie tracić mocy możliwej do wygenerowania przez udo (sidełko za nisko). Wchodząc po schodach nie idziesz przecież na kucaka, tylko prostujesz nogę niemalże do końca. A spróbuj wejść teraz po schodach, pozostawiając nogę w kącie 45 stopni. O wiele trudniej… Dobrze ustawione siodełko pozwoli nie schodzić z roweru na postoju. Rower wystarczy nieco przechylić na bok i stanąć na ziemi na palcach lub całą stopą. Zbliżający się weekend możesz teraz spędzić na dopracowaniu roweru. Wystarczy kilka prostych zabiegów i sztuczek, aby jazda stała się o wiele przyjemniejsza i wydajna. Do zobaczenia na trasie! :) Uważasz, że ten tekst jest przydany? Nie klikaj like’a, tylko podrzuć znajomym, którzy jeżdżą rowerem, albo wrzuć na Fejsa ;) Jazda na rowerze wiąże się także z przestrzeganiem przepisów ruchu drogowego oraz spełnianiem różnych wymogów. Aż 500 zł kary grozi za brak odpowiedniego wyposażenia roweru. Sprawdź, czym jeździ Twoje dziecko, by uniknąć zbędnego mandatu oraz aby odpowiednio zabezpieczyć swoją pociechę przed wycieczką jednośladem. Więcej ciekawych informacji znajdziesz na stronie głównej Jazda na złym sprzęcie może skutkować nie tylko karą finansową, ale także spowodowaniem wypadku, dlatego tak ważne jest, by przed rozpoczęciem sezonu lub użytkowania dokładnie się wyposażyć i sprawdzić stan jednośladu dziecka. W przeciwnym razie będziemy narażeni na mandat w wysokości nawet do 500 zł. Mandat za nieodpowiednie wyposażenie roweru Piękna pogoda i sezon wakacyjny zachęca do korzystania z roweru zarówno rekreacyjnie jak i jako zamiennik środka transportu. Niestety nieodpowiedzialni rowerzyści to nadal nagminne zjawisko, przez co dochodzi do wielu przykrych incydentów i wypadków. Do stałych przeglądów jednośladu i kontroli jego stanu mają "zachęcić" wysokie mandaty, które powędrują do wszystkich, którzy nie będą przestrzegać owych zasad. Mandaty za poruszanie się na rowerze niespełniającym wymogów prawnych wynoszą od 20, aż do 500 złotych! Szerokie widełki dadzą możliwość wyceny drobnych usterek przez służby porządkowe. Warto więc sprawdzić stan techniczny naszego roweru oraz naszych pociech. To nie tylko gwarantuje brak kary, ale przede wszystkim zapewni bezpieczeństwo poruszania się jezdni czy ścieżki, a także zniweluje możliwe kolizje i wypadki z przyczyn technicznych. Zobacz wideo Co tak naprawdę musi mieć rower? Polskie przepisy jasno to określają Jak uniknąć mandatu 500 zł za niesprawny rower? Aby nie narażać się na wysoki mandat i zagwarantować dziecku oraz sobie bezpieczeństwo, niezbędny okaże się przegląd oraz ewentualne dodatkowe wyposażenie roweru. Każdy jednoślad poruszający się po drogach publicznych musi być wyposażony w: Jedno światło pozycyjne barwy białej lub żółtej selektywnej położone z przodu, Jedno światło odblaskowe barwy czerwonej o kształcie innym niż trójkąt, umiejscowione z tyłu, Co najmniej jedno światło pozycyjne o barwie czerwonej, Przynajmniej jeden sprawny hamulec, Sygnał dźwiękowy o nieprzeraźliwym dźwięku. Wycieczki w godzinach wieczornych będą wymagać zainstalowania dodatkowego oświetlenia na przodzie oraz tyle roweru. Idealnie sprawdzą się lampki o różnych trybach - ze światłem stałym, migającym lub pulsującym w różnych barwach. Warto także pamiętać o jeździe w kasku - chociaż przepisy jasno nie określają zasad w tej kwestii, warto o to zadbać dla bezpieczeństwa. Najmłodszych warto wyposażyć także w dodatkowe odblaski lub gdy pogoda na to pozwala w kamizelkę odblaskową, która zapewni większą widoczność na jezdni.

jak się jeździ na rowerze