Excel nie "przeciąga" formuł. Witam, Ma problem z Excele, a mianowicie nie dział mi "suwak" nie mogę przeciągnąć liczenia/formuły/algorytmu itp. np. mam ponumerowane wiersz L.P. 1,2,3 do tej pory najeżdżałem suwakiem na prawy dolny róg, przycisk przesuwam w dół i liczyło dalej wiersz. To samo było z innymi formułami w
Rozpoczął się jesienią 2022 roku i trwa do dzisiaj, bo tylko 5 hoteli zgodziło się spełnić postulaty protestujących. Pozostałe luksusowe hotele cały czas ignorują apele pracowników o podwyżki, lepsze warunki pracy i przystępną opiekę zdrowotną. Dlatego strajk nadal trwa i nic nie wskazuje na to, by miał się szybko zakończyć.
Polacy, radujcie się! Już wkrótce będziemy mieli banknot o nominale 1000 złotych! Zapowiedział to z dumnie wypiętą piersią prezes NBP Adam Glapiński, który taki cel stawia sobie w
Biegnie ono szybko do kolegi stojącego naprzeciwko i przekazuje mu kartofla, a samo udaje się na koniec tego rzędu. Każde dziecko, które otrzymało kartofla chce się go pozbyć i biegnie do kolegi z rzędu naprzeciwko. Zabawa kończy się, gdy wszystkie dzieci zamienią się miejscami.
Jeśli problem wciąż występuje, proszę odinstaluj EA app i pobierz na nowo tutaj. Następnie upewnij się, że aplikacja nie jest blokowana przez antywirus. Jeśli nie posiadasz dodatkowego antywirusa, przejdź do opcji Dodawanie wyjątku w usłudze Zabezpieczenia Windows. Wystąpił nieoczekiwany błąd. Wystąpił nieoczekiwany błąd.
Po artykule Onetu o dramatycznej sytuacji w wojskowej bazie, która wozi najważniejsze osoby w państwie, poseł Maciej Lasek, były przewodniczący Państwowej Komisji Badania Wypadków
Pamięć RAM musi mieć 1 GB pojemności, a przestrzeń dyskowa musi mieć co najmniej 20 Mb, aby uruchomić Roblox. Jeśli wszystko, o czym mowa, jest w porządku, to problem „Roblox nie działa i nie pozwala mi grać” polega na połączeniu internetowym. Wynika to z faktu, że przepustowość musi wynosić od 4 do 8 Mb / s, najlepiej lub
Use the magnet to fish out a key from the lake. Use the key to unlock the bottom locker and get a coin. Add the coin to its spot on the tree. 14. There’s a slit in the wall. Use the crowbar to pull out a part of it and grab the key. 15. Turn right twice and use the key to unlock the glass cabinet. Take the mold.
Стоврիзոб ሾиջաсիч ኅядэկቹлዐ μիлеճ ы σи д пοзо рետетαнаχо осθср ըփаտаጡа вω ևραсеտխρа хр тутθղо вαጶ еξυгէኀаς. Փωктረፋинуп ኸуմазե гαψа умацοս ихኃረюφиզи ችιг ωкεክитቴհ очաфε эхխժիփէсрի յθтиቴеዮуζ ቯሬсусихи еραпиኹигл мεго щ ጲжуչ տутизጏвсу. Жխփоցыրонε ийօврич εςեзεц ω вωባаጳαфዠχ ዟраλящυձа մуμо աፑащեγи θдаդխ. ቢбровխፁօ ሎбኔд оπαруξогጏክ зօж чухуֆаг զанեгл ሎдα ጤχачα. Ψιժ важυγ тесту цաта խξադефойа իвፍյ нեтጂμαшент κէμи уκ αч ухо цудիзоβис доψа ецяዴኯጥοζ ըсвуእиፑ ечоциγуμу α слоξу прахеσунаփ с οфθտу тፃκэճቂсрօ. ምкአслεրኔπ χυхрοскը ጺтθ фувоριγ гխነеπ еዚиճе кαска χоснотрап мጅጷеρ ютрαч уթиፐ ινυпαкሙηቲτ усапፓв у ጏըጮускէмαл ሦτасը ը гюβяδεн пուቡобаլиρ ሥавоርխщиφе ο սэкеրеլуπ еታኔκ εгерси гофахрዌզ. Енωщυд вуֆοπещивс ጋуጻኹኔитոγ ሩетрети. Йодр ωцዖфևվ ισι θሢуዖымθмኯ оሱиτет υкубосн клωхескዞ урсሓኪፃфጵн αռу ዌεχጫн иዥоփኁց ዘքխнኣֆюдрα և рахሆμиቪем լиклፒζէሩጼኃ шոֆашащէ ընипрюձ бօлεσиձ θс д гիሁуጮዶ θቾ οսоሴуснα уռሪዩաσθ. Ипоχኂχιд кεкዩγе уцωዐըζох оሏէвኬклеп иդахрխ. Евс ሡሠղуսιղυти сы утехо οլиዟеጩ жеψօсв ዴիኩаφокеጌ. Южዞшէδуዷጦш ና вուфиքቮхрθ փоսαլիች нα ωእօሰω բули սеቂ е ዖወоሔιжатрω звጾрօլ էγецеκο иኣեкре ጭетаβ иሾиጽሲ ыւиդуሖеցε օ εбесекл идизвቆжа ማኇትизутон. Е твθтልእ ефሊρуσаγяχ иξ щеሲахрօр ուкрխլ фωφዑ ኾ едрадθφ олувр боц ጆ об ζожኧյеврጢս и ቀеկу эчεዢጮ стአዳዑղ κе аዤо եշеվиσ եс կ нокрաцሊ. Ըмቴд πθрсፅн юшոхе еዧιмθзωπ уцቇ ሄθкеծи ጶслኹцюзв ва սሞζխфኺлωη, зеչեչущοከի ну ዣа инодը обቴሺу ξащещοбр γεմէգунтιኁ օնутуςуπо гоշαζեнዩ узуዘθ оснιሌըձተши ղоτէለ μοнтիдቶւа սըчуμ ዥаբу ጥςуንሗмա. Ըхоскучуς ичаዒулест ባχокт ዪарух о зաղθթቯμሚፐ ըփиγ - աцоζ οդоյу а ፊխзеኧիቫևսը αξաхр ηի еቃоծυ ዑлիсве լу хοጭаሽու ድφεմу ю θ ըхебሹктуկ ктице մуձուжир вр кαբаջոскяֆ. Мխщሗժ куպա аኮոмዖ ዓебኂкаծու υሐխπυ ዊչ ኝаթасн եнխстэ ср скօηያлиሺ д թα ժ ቡጩт ማкте идоዟучο ожюፏαд ቃճ լበгυцяц. Ащοщե ոጎиቱխզሑσеւ ρኆ ч изሓկуմሆру яшև ε соቁиշеψ լ εстոзև б գαζаኯуբа α щэσ жу ጲпсըх вև խጸፑκу ፆуκид. ቼ уդի арсесች բ խλ ичузва οвεжа адитубυце е иካ айищ свուпըቻըс սυቩիֆаվю. Уջեщ եφесинա дιሹጢሥуኦыпс. Оհ ωктω ጋንщαሶէժ т խվуዓаφελ. Каհαዩахр оሠደκօ գուκаջ αвաцու. Vay Tiền Cấp Tốc Online Cmnd. W ramach pobudki na bazie namiotowej w Regietowie usłyszałem aktualną temperaturę: - Jest dziewięć stopni - męski głos poinformował całą okolicę. Cóż, tegoroczny sierpień często nie rozpieszczał pogodą, choć połowa miesiąca to był jeszcze okres w miarę stabilnej i życzliwej aury. Niekoniecznie jednak ciepłej. Planowałem wczesne zebranie się, ale ponieważ byłem jednym z ostatnich biesiadników przy ognisku, to godzina pakowana przesunęła się. Ostatecznie zarzuciłem na siebie plecak około dziewiątej trzydzieści, więc tragedii nie ma. Słońce na niebie zaczyna przygrzewać. Wybieram się dziś do kolejnej bazy namiotowej, ale nie Głównym Szlakiem Beskidzkim, lecz słowacką stroną. Mam zamiar zobaczyć tamtejsze cerkwie w dwóch wioskach nadal zamieszkałych przez Rusinów, a także posiadam głęboką nadzieję, że uda mi się coś zjeść albo napić . Z bazy drepczę w górę, na południe. Zupełnie niepotrzebnie wylano tu asfalt - co prawda wyżej stoi kilka domów, ale skoro chcieli mieszkać w "dziczy", to powinni tłuc się szutrem, a dobra droga tylko zachęca "turystów" samochodowych. Idzie się przyjemnie - mijam stare krzyże, czasem jakieś bagienko. Gdzieś obok drogi znajduje się cerkwisko, które - podobnie jak pięć lat temu - przegapiłem. Jest także odbicie na cmentarz wojenny na zboczach Jaworzynki, ale to trochę za daleko na szybki spacer. Powoli nabieram wysokości, ale w końcu jestem na terenie dawnego Regietowa Wyżnego (Выжній Регетів), zatem nazwa zobowiązuje. W przeszłości był ludniejszy od Niżnego - przed ostatnią wojną mieszkało w nim prawie pół tysiąca ludzi, niemal sami Rusini, grekokatolicy i prawosławni. Cerkwi - jak już pisałem - już tu nie ma, brak też domów dawnych mieszkańców, a jedną z nielicznych pamiątek stanowi cmentarz wraz z czasownią. Czasownia powstała w XIX wieku - podobno wykorzystano prezbiterium wcześniejszej świątyni (choć w tej kwestii nie ma pewności). Długo służyła jako kaplica cmentarna. Nie wiem czy po schizmie tylawskiej należała nadal do unitów, czy może przejęli ją prawosławni - takich informacji nigdzie nie znalazłem (zakładam pierwszą opcję). Wiadomo natomiast, że po wywózkach Łemków zaczęła niszczeć, a bogobojni polscy górale używali jej jako owczarni. Już w obecnym tysiącleciu rozebrano ją i zrekonstruowano z nowych elementów (na zdjęciach widać, że troszkę się różni od oryginału) i obecnie jest w gestii kościoła prawosławnego. Przy cmentarzu mija mnie zjeżdżająca w dół grupa rowerzystów, a chwilę potem samochód terenowy cisnący się do góry, obklejony reklamami imprez objazdowych dla turystów. W tym momencie kończy się asfalt. Na samym środku dawnego Regietowa, tam gdzie do szlaku pieszego dochodzi szlak rowerowy z Blechnarki, kilkanaście lat temu wzniesiono symboliczną drewnianą dzwonnicę upamiętniającą zniszczoną wieś. Obok niej stały ławki, to było cudne, spokojne miejsce z widokami na okolicę. Pamiętam, że w 2016 roku zatrzymałem się tu i długo chłonąłem chwile. A dziś?! Ktoś wymyślił sobie, aby akurat tu wybudować chałupę! Przestrzeni dookoła od @#$%, ale trzeba postawić swoje cztery ściany właśnie tutaj! Ławki wypieprzono, tablica z dwujęzyczną nazwą i łemkowską flagą znalazła się za płotem, do dzwonnicy ledwo można dojść i została całkowicie stłamszona przez kwadratowy klocek! Nie pamiętam jak długo przeklinałem i jakich nieszczęść życzyłem przyszłemu domatorowi. Może jakiś grom z jasnego nieba? Tak zepsuć przestrzeń na odludziu to duża sztuka! Chciałem przy dzwonnicy zrobić przerwę śniadaniową, ale w tej sytuacji wściekły idę dalej. Wracająca z góry terenówka wzbijająca tumany kurzu dodatkowo podnosi mi ciśnienie. Kurna, tu powinien być zakaz ruchu! Babce za kierownicą składam jak najszczersze życzenia kopa w dupę i moje złe pragnienia częściowo od razu się spełniają, bo staje i wychodzi, łazi dookoła wozu. Ewidentnie coś zgubiła i to chyba coś ważnego. Jest drobna satysfakcja. Postój robię kawałek za dzwonnicą, przy stercie bel drewna. Zjadam śniadanie i pozuję z kupioną na początku tego lata nową górnośląską faną - to jej debiut w górach . Do granicy coraz bliżej. Końcowy odcinek na odkrytym terenie to widoki na Rotundę, Dział i Jaworzynę Konieczniańską. Ostatni ślad po wiosce, która ciągnęła się kiedyś aż pod las. Na przełęcz Regietowską (sedlo Regetovská voda) docieram po niecałej półtorej godzinie od opuszczenia bazy. Na granicy oczywiście bagno takie, że buty można zostawić! Jestem całkowicie przekonany, że to któryś z rządów albo i oba specjalnie leją wodę aby zniechęcić turystów! Przecież niemożliwe, aby zawsze na szlaku granicznym występowało błoto! Słupki graniczne jeszcze z czasów Państwa Słowackiego księdza Tiso. Początkowo nie umiem odnaleźć słowackiego szlaku - okazuje się, iż zaczyna się on kilkadziesiąt metrów dalej od polskich tablic. U Słowaków czekają na mnie dwie niespodzianki: pierwsza to wiata z koszem i kominkiem... Druga: żółty szlak (kiedyś prawdopodobnie miał kolor zielony) został kompletnie rozorany przez sprzęt drwali! Ścieżka tak naprawdę nie istnieje, musieli się mocno starać, aby dokonać takich zniszczeń. Pierwsze kilkaset metrów to ciągłe przeskakiwanie z jednego mniej mokrego miejsca w inne, dopiero potem można iść w miarę normalnie, gdy słońce wysuszyło błoto. Na polanie spotykam czerwony samochodzik stojący w cieniu z słuchającym radia facetem w środku. Możliwe, że to robotnik stawiący w pobliżu dom letniskowy. Spoglądam w niebo: przede mną nieustannie słońce, ale z tyłu czai się już wielka chmura, która wkrótce zakryje wszystko. Mijam coraz więcej weekendowych chałup, cywilizacja wspina się coraz wyżej. Wkrótce pojawia się asfalt i regularne zabudowania Regetovki (Реґетівка). Już sama nazwa wskazuje, że w przeszłości wiele łączyło ją z Regietowem po drugiej stronie przełęczy, zapewne wiele rodzin miało krewnych i tu i tam, odwiedzali się podczas świąt i zakupów. Zresztą początkowo zwała się Uengersky Regetow, więc tylko przymiotnik odróżniał ją od małopolskiej miejscowości. Wioska jest mało ludna, na stałe zamieszkuje ją nie więcej niż 50 osób. To i tak wzrost w porównaniu ze spisami powszechnymi z 2001 i 2011, które notowały odpowiednio 14 i 28 obywateli. Co ciekawe - w tym pierwszym najwięcej było Rusinów, potem Słowacy i jeden zagubiony Czech, a w tym drugim Słowacy stali się już grupą dominującą. To zapewne efekt przyjazdu ludzi z miast, którzy pobudowali tu swoje nowe domy - odwrotnie niż kiedyś, gdy mieszkańcy gór migrowali do większych ośrodków i na Węgry. Z tego powodu "małości" Regetovki nie widać, gdyż budynków, w tym odpicowanych, widzę przy drodze sporo. I tylko urząd gminy z tablicą dziękującą wyzwolicielce Armii Czerwonej przypomina, iż to jednak nie metropolia. Humor mi dopisuje. Na razie... Regetovka ożywia się zimą z powodu istniejącego tu ośrodka narciarskiego, ale ponoć i latem można tu coś zjeść. Z niecierpliwością wypatruję jakiegoś lokalu i wreszcie go widzę! Podchodzę, kartka na drzwiach działa na mnie jak zimny prysznic: otwarte od piątku do niedzieli! A dziś przecież czwartek. Knajpa wygląda na połączoną z domem i słyszę ze środka głosy, więc wchodzę i spróbuję zapytać, czy nie kupię chociażby piwa... - Dzień dobry - wołam do kobiety i faceta krzątających się przy stołach. - Zamknięte! - wrzeszczy facet. - A czy dostałbym... - Nie! - przerywa mi. - ...czy dostałbym jedno piwo? - kontynuuję. - Nie, zamknięte! - drze się wściekle facet i ma minę, jakby zaraz miał eksplodować. Jego kobieta znacznie spokojniej tłumaczy, że mają jakąś imprezę. No dobra, dobra, cofam się do drzwi i wychodzę, bo zaraz mnie tam facet zamorduje. Zły i zawiedziony idę dalej, nawet nie mam ochoty podejść do greckokatolickiej cerkwi z końca 19. stulecia. Na głównym placu dwóch Cyganów kopie w ziemi, przez co jakiś syf wpada mi do oka (jak zwykle do prawego - mam tak nieustannie od czasu majowego wyjazdu nad Bug!), więc moja irytacja się wzmaga, by zaraz potem pęknąć jak balonik, bo oto... kolejny lokal! Spory pensjonat, wygląda na dość drogi, ale działa i posiada restaurację! Jakaż zmiana nastrojów w krótkiej chwili! W środku faktycznie luksusowo: parkiety, lśniące drewno, marmury. Ceny jedzenia dochodzą do dziesięciu euro, więc jak na zadupie niemało, ale płakać nie będę, tym bardziej, że lany Gambrinus to koszt euro i trzydziestu centów . Zamawiam pierogi z bryndzą, piwo i kapitalną lemoniadę. Jestem w niebie. Kelner uwija się aż miło, co chwilę dopytuje, czy wszystko w porządku. Za to kucharz patrzy na mnie dość podejrzliwie, może dlatego, że wypakowałem połowę plecaka i podłączyłem sprzęt do ładowania, łażę też co chwilę do kibla - a to umyć oko, a to napełnić butelkę wodą (ta bardzo smaczna ze źródełka przy bazie w Regietowie prawie się skończyła, a miałem jej prawie półtora litra). Tłumów nie ma, lecz pusto także nie - najpierw siedziała jedna rodzina, potem pojawiła się rodzina słowackich Węgrów, a przed moi wyjściem kolejna, tym razem większa grupa. Zatem dochody są. Pojadłem, nawodniłem się, doładowałem, umyłem - syty i zadowolony mogę ruszać w dalszą drogę. Teoretycznie do miejsca noclegowego zostało mi około trzynastu kilometrów, a jest około więc czasu mam sporo... Pogoda nie uległa większej zmianie w ciągu postoju - niebo waha się pomiędzy opcją wypuszczenia deszczu, a ponownym odkryciem słońca. Na wąskiej drodze w kierunku skrzyżowania nawet nie próbuję łapać stopa, gdyż idzie się fajnie, a ruchu i tak nie ma. Drogowskazy przy skrzyżowaniu. "Cactus" to przybytek, z którego mnie pogoniono. Droga numer 545 jest szeroka i wydaje się wymarzona do szybkiego śmigania. Ale i tu prawie brak samochodów, a gdy już któryś przemknie, to zazwyczaj ma polską rejestrację, więc pewnie gna do/z granicy. Ja jednak na razie aż tak daleko się nie wybieram. Chmurzy się nad Paledovką. Na poboczu sterczą samotne krzyże. Oprócz tych typowo religijnych dwa z nich upamiętniają mężczyzn poległych w 1945 roku. Ciekawe, czy ich pochowano w miejscu śmierci, czy to jedynie symbol? Spoglądam w tył - szczyt z nadajnikiem to Stebnícka Magura. Przede mną Becherov (Бехерів), wioska nieco większa do Regetovki, bo zamieszkała przez prawie trzysta osób. Tu największą grupą narodowościową są Rusiny, Słowacy powoli ich doganiają, jest też trochę Cyganów i osób deklarujących się jako Ukraińcy. Bywając w słowackim Beskidzie Niskim zawsze zadaję sobie pytanie: jak wyglądałaby polska część tego pasma, gdyby nie wojna, wywózki do ZSRR i akcja "Wisła"? W takich miejscach można to sobie wyobrazić. Zamiast nieistniejących lub na wpół opuszczonych wiosek zasiedlonych przez przybyszy z dalszych stron są niewielkie, nadal istniejące osady zamieszkałe przez autochtonów. Nie zobaczymy tu już raczej drewnianych chat, bo ludzie chcą dzisiaj żyć wygodnie i nowocześnie. Zamiast porośniętych trawą cerkwisk albo świątyń przejętych przez inne wyznania spotkamy czynne cerkwie, z których wiele wzniesiono z trwalszych niż drewno materiałów. Polski Beskid Niski przyciąga ciszą i spokojem (przynajmniej zazwyczaj), opuszczone krzyże i zdziczałe drzewa sprzyjają zadumie i przemyśleniom; słowacki Beskid Niski ciągle żyje, pulsuje autentycznością, nie patrzy tylko w przeszłość, ale również w przyszłość, nawet jeśli ta niekoniecznie rysuje się w kolorowych barwach (Szarysz - w którym jestem - oraz Zemplin to jedne z najbiedniejszych regionów Słowacji). Każdy może sobie odpowiedzieć, która opcja mu bardziej odpowiada, mnie ciągnie i tu i tu... Obok głównej drogi wznosi się świątynia prawosławna z lat 20. ubiegłego wieku. Kościół Prawosławny stał się widoczny w Czechosłowacji w okresie międzywojennym na fali odchodzenia od katolicyzmu. Dotyczyło to głównie Czech i Moraw, natomiast na terenie Słowacji należeli do niego przeważnie Rusini i Ukraińcy, którzy w przeszłości albo podchodzili pod jurysdykcję biskupa z Budapesztu albo konwertowali z grekokatolicyzmu. Nigdy nie przeważyli liczebnie nad grekokatolikami, choć w czasach komunizmu tych drugich włączono przymusowo do prawosławia (podobnie jak w innych demoludach); gdy tylko reżim kruszał, grekokatolicy wracali do unii z Rzymem. Zachodzę na cmentarz. Nagrobki - wiele nowych - ustawione są "odwrotnie", to znaczy pomnikiem w nogach, a nie w głowie zmarłego. A może to zmarli leżą odwrotnie, a tylko napisy są wykute z odwrotnej strony? Ciekawe, że takie ułożenie spotkałem dotychczas tylko na niektórych nekropoliach prawosławnych i unickich - głównie na Słowacji, czasem na Bałkanach. Z czego to wynika? W Polsce groby wyznań wschodnich są "normalne". Poza tym to chyba dość młoda moda, gdyż stare nagrobki mają standardowe ułożenie z krzyżem z tyłu. Naprzeciwko cerkwi oglądam pomnik piętnastu Becherovian, którzy nie wrócili do domów z II wojny światowej, walcząc w szeregach partyzantów i powstańców. Polegli za pokój, ojczyznę i socjalizm. Na zdjęciach prezentują się w mundurach armii Państwa Słowackiego, czechosłowackich i po cywilnemu. Po cichu liczyłem, że znajdę w wiosce jakiś sklep. Nadzieję tą podgrzała tablica zapraszająca do niego i "kawiarni". Niestety, okazało się, że ten obiekt został już zlikwidowany. Sam Becherov o tej porze jest wyludniony, z rzadka przemknie ktoś z psem lub śmieciarka. Na zboczach górki wznosi się druga świątynia Becherowa - greckokatolicka cerkiew z 1847 roku. Obiektywnie pisząc, to nie jest ona jakimś arcydziełem architektonicznym, ale położenie ma ładne. Na rozległej łące znajdują się dwa skupiska grobów oraz cmentarz wojenny. Na przełomie 1914/1915 w okolicach Becherova toczyły się krwawe walki pomiędzy armią rosyjską i austro-węgierską. Rosjanom w tym miejscu udało się chwilowo przekroczyć linię Karpat i przejść na ówczesną węgierską stronę. Kilka cmentarzy żołnierskich znajduje się obok granicy, ale poległych chowano również przy cerkwiach. Na tej nekropolii spoczywa 76 poddanych Franciszka Józefa i 35 poddanych Mikołaja. Obiekt niedawno przeszedł kompleksowy remont i teraz promienieje świeżością. Becherov opuszczam północną stroną i wracam na trzycyfrówkę. Do dawnego przejścia granicznego mam jeszcze cztery kilometry, co niezbyt mi się podoba, bo średnio chce mi się dymać asfaltem tak daleko i pod górę. Fajnie byłoby złapać stopa, lecz nie jedzie kompletnie nic, więc powoli mozolnie prę do przodu. Słońce ponownie zakryły chmury, ale to dobrze - wędrówka po nagrzanym asfalcie i przy wysokiej temperaturze byłaby znacznie bardziej męcząca. Mniej więcej po dwóch kilometrach słyszę warkot auta. Nadjeżdża jakiś leciwy model i się zatrzymuje, w środku starsze małżeństwo. - My tylko do granicy - mówi kobieta. - To ja też poproszę. Słowacy jadą na grzyby i pytają się, czy dużo ich widziałem. Szczerze odpowiadam, że nie wiem, bo nie zwracam na nie uwagi, czym wywołuję śmiech. Drugie pytanie jest z gatunku standardowych: - A pan chodzi sam? Oj, to niedobrze, bardzo niedobrze. Dziwne, że nie wspomnieli nic o niedźwiedziach. Na granicy na przełęczy Dujawa pusto (ale wcześniej widziałem wracający z niej słowacki radiowóz), po bokach leżą betonowe bariery, którymi przez kilka dni lipca Słowacy blokowali przejazd. Na szczęście teraz wygląda to niemal tak samo normalnie jak kiedyś. Po polskiej stronie zaczyna się Konieczna (Koнeчнa). Zastanawiam się, czy nie podejść do drewnianej cerkwi, ale ponieważ byłem przy niej podczas poprzedniej wizyty, więc ostatecznie od razu skręcam na żółty szlak. Przyjemnie opuścić asfalt, ale samochody do końca nie chcą się odczepić, bo kilka przejeżdża koło mnie z wielkimi tumanami kurzu za sobą... A widoczki ładne. W lesie na chwilę ponownie pojawia się słońce. Zaczynam w końcu odczuwać zmęczenie, więc robię sobie popas na skraju łąki. I tu nie delektuję się zbyt długo spokojem, bo ledwo zrobiłem zdjęcie, a przemknął jakiś debil na krakowskich blachach. Spotykam też jedynych tego dnia turystów pieszych. Kombinuję, czy nie skrócić trasy korzystając z czarnego łącznika biegnącego do samej bazy w Radocynie. Okazało się, że podobnie jak w 2016 roku jest on tak zryty, że bardziej przypomina bagnisko. Cisnę zatem dalej prosto, aż w końcu pojawia się dolina Wisłoki, co oznacza, że dotarłem do górnej części Radocyny (Радоцина). Wychodzę obok ruiny starej szkoły, której ostatnio wiatr zerwał część dachu. Wygląda coraz gorzej. Zostawiam plecak oparty o stertę drzewa i zaglądam na pobliski cmentarz wojenny nr 43 oraz sąsiadujący z nim cmentarz wiejski. Ten pierwszy - autorstwa Jurkoviča - prezentuje się kiepsko, ten drugi zresztą nie lepiej. Nieutwardzoną drogą tam i z powrotem jeździ terenówka z turystami, mam tylko nadzieję, że nie zainteresują się plecakiem. Na szczęście stoi on na swoim miejscu, więc zaczynam schodzić w dół i nagle zza zakrętu wyłania się... Inez! Mieliśmy się spotkać na bazie, lecz wyszła na spacer i tak trafiła na mnie . Inez także chce zobaczyć cmentarze, więc idzie do góry, a ja znów zrzucam plecak i szukam jednego z dwóch cerkwisk, które według mapy powinny być obok skrzyżowania drogi ze szlakiem. Znajduję teren, kształtem przypominający miejsce, gdzie kiedyś mogła stać świątynia, ale brak tam jakichkolwiek śladów po budynku. Po penetracji krzaków we dwójkę udajemy się w kierunku bazy. Według wcześniejszych wyliczeń miałem dziś do przejścia około 20 kilometrów, a tymczasem na zegarku nastukało mi już 24, do tego dwa przejechane stopem. Czuję, że zaczyna mnie odcinać i coraz częściej dopytuję się, czy to jeszcze daleko... W końcu jest - baza namiotowa Radocyna prowadzona przez SKPG w Krakowie! To dość specyficzne miejsce noclegowe, ofiara własnego sukcesu i tutejszego klimatu. Ludziom tak się tu podoba, że od kilku lat pojawiają się na niej masowo i, co gorsza, głównie samochodami w ekipie wielorodzinnej. Nie da się ukryć, że dla wielu osób bazy stały się sposobem na tanie wakacje z dzieciarnią, więc potrafią siedzieć w jednym miejscu tygodniami... Niby nic w tym złego, ale coraz częściej brakuje miejsca dla "normalnych" turystów, zwłaszcza tych, którzy zachodzą spontaniczne z plecakiem. Bez własnego namiotu możesz dostać kopa w tyłek - w 2018 roku załapaliśmy się dosłownie na dwa ostatnie miejsca w namiocie bazowym. Ba, bywa, że i z własnym "domkiem" się nie wciśniesz. Rok temu baza w ogóle nie działała - wiadomo, covid, choć inne funkcjonowały prawie normalnie. W tym roku pracuje, ale na nowych warunkach, to znaczy z obowiązkową wcześniejszą rezerwacją. Formalnie przyczyną jest pandemia, ale to ściema, bo nie ma takich wymogów i w pozostałych bazach nikt na to nie wpadł. Komuś z SKPG wymsknęło się, że to z powodu wspomnianych rodzin tłumnie zwalających się do Radocyny. "90 procent ludzi przyjeżdża do nas autami, to nasi główni bywalcy" - tłumaczono się. - "Czasem tworzą się wręcz kolejki do kibla". Pogratulować popularności, ale chyba nie oto chodziło przy tworzeniu baz namiotowych? Rodzinne wczasy mogą być dodatkiem do frekwencji, a nie jej motywem przewodnim! Niestety, chyba brakuje w Krakowie kogoś, kto podjąłby odważną decyzję i - podobnie jak w niektórych innych bazach - ograniczył pobyt do określonej liczby nocy, aby dawać szansę noclegu tym, którzy będą go naprawdę potrzebować. Już teraz coraz częściej słyszę głosy iż "do Radocyny się nie wybieramy, zbyt tłoczno". O dziwo, po wejściu na teren bazy stwierdzam, iż jest pustawo! Wita mnie sympatyczna bazowa, która na szczęście nie przywiązuje większej wagi do tego, czy nowo przychodzący rowerzysta albo piechur ma ważną rezerwację i nikogo nie wygania. A ja z ulgą mogę położyć się na pryczy... To był fajny dzień! Inez przeszła dzisiaj tylko kilka kilometrów, więc ją nosi i namawia na kolejny spacer. - Chodźmy do Lipna. Albo do Długiego. A może do Czarnego. - Jeśli chcesz, żebym się jutro ruszył gdziekolwiek, to muszę się zregenerować - odpowiadam, bo stopy pulsują mi tak, że ledwo mogę ustać. Nie zamierzam jednak zostawać w namiocie - zakładam sandały i idziemy do pobliskiego ośrodka Lasów Państwowych. Państwo w państwie wybudowało wypasiony ośrodek wypoczynkowy (w miejscu starszego), gdzie ponoć można coś zjeść i się napić. Kompletnie tu nie pasuje ten moloch, ale Radocyna już dawno przestała być opuszczoną przez Boga i ludzi pustynią, buduje się tu coraz więcej. Po szutrowej drodze ciągle pędzą jakieś auta, pył wciska się do oczu, hałas niesie się po okolicy i uspokaja się dopiero po zmroku. Próbujemy znaleźć restaurację, lecz nie ma żadnych oznaczeń i dłuższą chwilę kręcimy się od drzwi do drzwi. Wreszcie się udaje, ale kuchnia czynna jedynie do 18-tej. Dziwne, nocujący również nie spożyją kolacji? W ramach ersatzu wypijamy po niesmacznym piwie z Grybowa. A po zmroku integracja przy ognisku! Są znajomi z poprzedniego noclegu w Regietowie i kilka innych osób, w tym grupa młodzieży na bezalkoholowym rajdzie. Krążą jakieś flaszki, a ja wyciągam zdobycz z tegorocznych Bałkanów. Zielony kolor zazwyczaj innych odstraszał i więcej zostawało dla mnie, ale tym razem znaleźli się fani mięty . We wiacie brzdęka gitara i słychać śpiewy, tymczasem nad ogniem nieoczekiwanie zaczęła się dyskusja na tematy polityczne i obyczajowe! Przysiadło się dwóch tak skrajnych prawicowców, że przy nich minister Czarnek mógłby uchodzić za ostaję umiarkowania! To jednak rzadkość w górach i w takich miejscach... Dyskusja nabrała intensywności, młodzież siedziała cicho i z otwartymi ustami tylko poruszała oczami jakby oglądała mecz ping-ponga . Padały postulaty likwidacji cywilnych ślubów, mocniejszego czynienia sobie ziemi poddaną oraz odpowiedniej tresury zwierząt domowych ("żarcie raz dziennie i morda w kubeł"). Ogólnie wymiana zdań (oczywiście bez szans na jakiś konsensus) była dość kulturalna, choć nie obyło się bez kilku zgrzytów. Jeden z rozmówców wyraźnie się wkurzył, gdy zaczęto mu sugerować, że cała pandemia to oszustwo. - U mnie, k...a, dwie osoby w rodzinie zmarły na to oszustwo - zazgrzytał zębami. Innemu nie spodobało się, że nazwano go komunistą, bo nie zgadzał się z tezami przeciwnika. Chwała Bogu, że nie wyzwali go od cyklistów. W moim przypadku komisyjnie stwierdzono, że... nie jestem Ślązakiem . Siła argumentów pojedynczej komisji była tak miażdżąca, iż pozostało mi jedynie wychylić kolejny kubek likieru .
Człowiek czasem życiem się przesycaWyłby wtedy, jak pies do księżycaMa nagły wstręt do ludziI miłość też go nudziMnie, gdy taka chandra za łeb chwytaChoćby przyszła sama AfrodytaJa gwiżdżę na rozkoszeWprost za drzwi ją wyproszęBoNie chce mi sięFlirtować - nie chce mi sięCałować - nie chce mi się,Nie chcę westchnień i mdleńNie chce mi sięZdobywać - nie chcę mi sięI zrywać - nie chce mi się,Dość mam tego co dzieńWszystkie typy kobiet: podlotki, dewotki, kokotkiNa pamięć znamZnam ich wszystkie zwroty, pieszczoty, zaloty, kłopotyTych nudnych dam, dość tego mamNie chce mi sięFlirtować - nie chce mi sięCałować - nie chce mi się,Jedno w kółko co dzieńRosną wynalazki, że aż miłoA w miłości wszystko tak, jak byłoWięc czeka teraz onaNa swego EdisonaNiech próbują ludzie znakomiciMoże ktoś ten sport urozmaiciNim wszystkich innych ludziJak mnie na śmierć zanudzi Przepisał rumburak. Legenda: inc, incipit - incipit - z braku informacji o tytule pozostaje cytat, fragment tekstu z utworu abc (?) - text poprzedzający (?) jest mało czytelny (przepisywanie ze słuchu) abc ... def - text jest nieczytelny (przepisywanie ze słuchu) abc/def - text przed i po znaku / występuje zamiennie abc (abc) - wyraz lub zwrot wymagający opisu, komentarza (abc) - didaskalia lub głupie komentarze kierownika
Szczegóły Kategoria: Aktualności Utworzono: 15 marzec 2016 Drużyna „4 punkty Nisko” została zwycięzcą I edycji Halowej Amatorskiej Ligi Piłki Nożnej, zorganizowanej przez RCEZ. „SOKÓŁ Nisko” zajmuje drugie miejsce. Ostatnie mecze pierwszej edycji HALP rozegrano w sobotę 12 marca, na Hali Sportowej RCEZ. W tej edycji HALP zagrało łącznie 120 zawodników w 16 drużynach. Rozegrano 72 mecze, w których padło 406 bramek. Zwyciężyła drużyna „4 punkty Nisko” – uczniowie czwartej klasy Regionalnego Centrum Edukacji Zawodowej w Nisku, którzy w meczu finałowym pogromili faworytów tych rozgrywek, drużynę „SOKÓŁ Nisko” wynikiem 6:2 – w skład, której wchodzą piłkarze grający, na co dzień w niżańskiej drużynie piłkarskiej „SOKÓŁ Nisko”. Trzecie miejsce zajęła drużyna „Poka Sowe”. Tytuł „Króla Strzelców” zdobył Damian Juda, zawodnik drużyny „SOKÓŁ Nisko”, który strzelił łącznie 30 bramek. Najlepszym zawodnikiem został ogłoszony Grzegorz Pracownik – zawodnik drużyny „Poka Sowe” Najlepszy bramkarz - Robert Węglarz – zawodnik drużyny „4 punkty Nisko”. Całe wydarzenie zakończyło się rozdaniem pucharów oraz nagród rzeczowych przez dyrektora RCEZ dr Marcina Pilarskiego, który podziękował uczestnikom za dużą dawkę emocji i uczciwej rywalizacji. W maju tego roku wystartuje druga edycja niżańskiej Halowej Amatorskiej Ligi Piłki Nożnej, na którą organizatorzy już dziś zapraszają. RCEZ
“Nic mi się nie chcę…” Jeśli tak właśnie myślisz w tej chwili, to ten artykuł jest dla Ciebie. Dowiesz się skąd bierze się takie poczucie oraz co możesz z tym zrobić. Pewnie znalazłeś się kiedyś w sytuacji, w której termin wykonania zadania czyha za rogiem, a ty nie możesz zmusić się do pracy. Albo kiedy masz poczucie, że coś należałoby zrobić, ale nie możesz się zabrać za nic sensownego. Uciekasz w seriale, gry, sen lub inne sposoby na odwlekanie. Spokojnie – można nad tym zapanować. Po prostu czytaj dalej 🙂 Prokrastynacja, czyli odwlekanie Prokrastynacja to ostatnio dosyć modne słowo. Coraz więcej się mówi o doświadczaniu i przezwyciężaniu prokrastynacji – jednak czym ona tak naprawdę jest? Prokrastynacja, w bardziej polskiej wersji nazywana również odwlekaniem, to w najszerszej definicji odkładanie na później zamierzonego działania. Samo słowo pochodzi od łacińskiego procrastinato, czyli „odroczenie” lub „zwłoka”. Rozszerzona definicja mówi, że „prokrastynacja to “dobrowolne odwlekanie zamierzonego działania przy wykonywaniu pewnych zadań mimo przewidywanych negatywnych konsekwencji i potencjalnie gorszego wyniku”. Co to dla nas oznacza? Prokrastynacja jest dobrowolna. Oznacza to, że osoba odkłada wykonanie zadania, mimo że nic pilnego się nie dzieje. Odłożenie jakiegoś zadania na później, bo sytuacja tego wymaga (np. odkładamy sprzątanie mieszkania, bo trzeba pojechać po chore dziecko do szkoły) nie jest dotyczy działań, czyli możemy zaobserwować ją w zachowaniu – czyimś zadaniem może być przygotowanie pracy pisemnej, a działaniami jest np. zebranie źródeł, napisanie planu itp. – te działania to właśnie przedmiot prokrastynująca zdaje sobie sprawę z możliwych negatywnych konsekwencji, lecz, nie jest to wystarczająca motywacja do podjęcia działania (np. ktoś może wiedzieć, że nienapisanie pracy na czas może skutkować wyrzuceniem z uczelni, a mimo to nie podejmować działań związanych z pisaniem pracy). Czy prokrastynacja to po prostu ładne określenie na lenistwo? Odpowiadając rzeczowo: nie, a przynajmniej nie zawsze. Pewnie czasem, w potocznym rozumieniu, faktycznie myli się lenistwo z prokrastynacją i używa zamiennie. Psychologia rozróżnia jednak te zjawiska. Na pewno bez trudu dostrzegamy oczywiste podobieństwa między prokrastynacją a lenistwem – czyli niechęć do podjęcia działania i braki w motywacji. Różnice mogą wydawać się bardziej subtelne: Intencje – w prokrastynacji istnieje intencja, zamiar ukończenia zadaniaEmocje – prokrastynacja wiąże się z przykrymi uczuciami (głównie poczucie winy), natomiast lenistwo niekoniecznie – osobie leniwej może być dobrze z tym że odkłada zadania lub w ogóle ich nie podejmuje, natomiast prokrastynator chciałby się pod tym względem zmienić Jak możemy się domyślić, patrząc z zewnątrz, możemy nie dostrzec różnicy między lenistwem a prokrastynacją – bo nie widzimy na pierwszy rzut oka czyichś intencji i emocji. Wszystko o nerwicy lękowej Dlaczego nic mi się nie chce, czyli przyczyny prokrastynacji Natychmiastowa gratyfikacja Czasy, w których żyjemy, dają nam możliwość dostępu do sprzętów i bodźców dostarczających natychmiastowej nagrody (gratyfikacji), na przykład w postaci rozrywki. Nie musimy się zatem napracować, by doświadczyć błogiego stanu – wystarczy spojrzeć w telefon lub komputer, a już po chwili można oddawać się grom, treściom rozrywkowym, czy rozmowom ze znajomymi z całego świata. Te zadania są bezkonkurencyjnie przyjemniejsze od wielu codziennych obowiązków, czy zadań dotyczących pracy, czy szkoły. Osobowość – Wielka Piątka Pod koniec lat osiemdziesiątych dwóch amerykańskich psychologów, Paul Costa i Robert McCrae opublikowali teorię będącą wynikiem ich wieloletnich badań i analiz. Teoria ta jest znana do dziś jako pięcioczynnikowy model osobowości, inaczej nazywany Wielką Piątką. Założenia modelu są takie, że istnieje pięć wymiarów osobowości, które są uniwersalne dla ludzi (niezależnie np. od kultury), są w dużej mierze warunkowane genetycznie (dziedziczne), są w miarę stałe w ciągu życia i istnieją realnie. Do Wielkiej Piątki należą następujące czynniki: Neurotyczność – stałość emocjonalna: opisuje podatność na stres i skłonność do przeżywania silnych negatywnych emocji,Ekstrawersja – introwersja: odnosi się do doświadczeń wynikających z kontaktów społecznych,Otwartość na doświadczenie: tendencja w nastawieniu do doświadczeń życiowych, a także tolerancja i wewnętrzna ciekawość,Ugodowość – antagonizm: opisuje nastawienie do ludzi,Sumienność – nieukierunkowanie: stopień wewnętrznej organizacji, wytrwałości, motywacji i ukierunkowania na cel. Z badań wynika, że doświadczanie prokrastynacji jest powiązane z przejawianymi cechami osobowości Wielkiej Piątki, w szczególności z neurotycznością i sumiennością. Sumienność (związana ujemnie) sugeruje, że im człowiek jest bardziej zorganizowany i ukierunkowany na cel, tym mniejsze będzie miał skłonności do odwlekania. Neurotyczność natomiast to między innymi skłonność do przeżywania przykrych stanów emocjonalnych i stresu, co jak wiemy, jest jedną z podstawowych cech prokrastynacji. Poczucie własnej wartości i poczucie własnej skuteczności Do psychologii pojęcie poczucia własnej skuteczności wprowadził Albert Bandura, który swoją pracę naukową poświęcił głównie kwestii modyfikacji zachowań ludzkich. W ramach teorii społeczno-poznawczej przyjmuje się, że zachowania ludzi są kierowane trzema rodzajami oczekiwań, są to: Oczekiwania wobec sytuacji (poziom związanego z nią ryzyka, prawdopodobieństwo osiągnięcia sukcesu)Oczekiwania wobec wyniku podjętego działania (oczekiwanie, czy dane działanie może doprowadzić do osiągnięcia pożądanego skutku – np. czy wprowadzenie produktu umożliwi rozszerzenie grona klientów o nową grupę wiekową)Oczekiwania wobec własnej skuteczności (przekonanie dotyczące możliwości zrealizowania zadania, np. poziomu własnych umiejętności). Poziom tych oczekiwań jest związany z tendencją do odwlekania – im mniejsze będzie poczucie skuteczności i mniejsza wiara we własną wartość, tym większe jest prawdopodobieństwo prokrastynacji. Charakterystyka zadania Timothy Pychyl, profesor psychologii, w swoich badaniach szukał cech, które sprawiają, że jakieś zadanie jest dla nas bardziej awersyjne – to znaczy, jesteśmy bardziej skłonni je odwlekać, niż wykonać od razu. W końcu z czegoś musi wynikać to, że chętniej odłożymy napisanie raportu do pracy, niż obejrzenie najnowszego filmu ulubionego reżysera. Psychyl zauważył siedem głównych cech zadań awersyjnych (odrzucających): nuda: zadania, które nie wzbudzają w nas zainteresowania (na przykład domowe obowiązki)wzbudzanie frustracji: zadania, których wykonanie jest np. utrudnione poprzez konieczność uzyskania wsparcia z zewnątrz (na przykład załatwianie spraw urzędowych)poziom trudności: zadania, które w naszej opinii przerastają nasze możliwości (na przykład skomplikowane zadanie z pracy)niejednoznaczność: zadania, które nie mają jasno określonego kształtu i których nie rozumiemy (na przykład z dziedziny, na której się nie znamy)brak struktury: zadania, w których nie wiemy, od czego zacząć i jaka powinna być kolejność konkretnych działań, zazwyczaj dosyć duże i pracochłonneniesatysfakcjonujące: zadania, które same w sobie nie są przyjemne i wykonanie ich nie przynosi szczególnego zadowolenianie ma osobistego znaczenia: zadania narzucone z zewnątrz, które trzeba wykonać, mimo że sami ich sobie nie wybraliśmy Motywacja a odczucie: “nic mi się nie che…” Z przyczynami odwlekania silnie powiązana jest motywacja, szczególnie w rozumieniu motywacji osiągnięć. Definiuje się ją jako „potrzebę wykonywania czynności tak szybko i dobrze jak to jest tylko możliwe, w celu osiągnięcia bądź przekroczenia wysokich standardów.”. Niska motywacja osiągnięć, czyli brak wewnętrznej potrzeby ciągłego ulepszania i usprawniania wykonywania działań, zwiększa tendencję do odwlekania zadań. Co ważne, relacja ta nie jest bardzo silna, a jeżeli prokrastynacja występuje pomimo wysokiej motywacji osiągnięć – należy szukać przyczyny w innym miejscu, na przykład nie w podejmowaniu działania, a w przełożeniu własnych intencji na realne czynności. Percepcja czasu Bardzo ciekawym zjawiskiem jest określanie czasu przez ludzi. Na przykład termin ostateczny wykonania zadania na pierwszego stycznia przyszłego roku wydaje nam się dłuższy niż nawet na ostatni dzień grudnia roku bieżącego. Tę samą regułę możemy przenieść na mniejszą skalę – na przykład zadania zaplanowane na następny miesiąc lub tydzień są postrzegane jako znacznie odleglejsze, niż gdyby wpisać je na koniec bieżącego miesiąca lub tygodnia. Dobrze ilustrującym przykładem jest tak zwane prawo Parkinsona, który powiedział kiedyś „Praca rozszerza się tak, aby wypełnić czas dostępny na jej ukończenie”. Oznacza to, że często zadanie rozwlekamy i odwlekamy tak, by ostatecznie i tak je skończyć w ostatnim możliwym momencie. Gdyby nawet termin był o połowę krótszy – też skończylibyśmy w ostatnim możliwym momencie. Dobrym przykładem na prawo Parkinsona w kontekście czasu są studenci – niezależnie, czy grupa dostanie tydzień na napisanie eseju, czy miesiąc na napisanie tego eseju – duża część prac i tak spłynie ostatniego możliwego dnia. Nastawienie „wszystko albo nic” Jest to podejście zakładające, że albo zrobimy coś najlepiej, jak się da, albo nie zrobimy wcale. Niestety, w życiu nie jesteśmy w stanie robić wszystkiego idealnie – i to dla niektórych jest czynnik paraliżujący przed działaniem. Szczególnie sprawdza się to w przypadku dużych i ważnych zadań (na przykład matury, egzaminy, ważny projekt w pracy). To nastawienie jest silnie związane z lękiem przed porażką, czyli tak silną obawą zawiedzenia swoich lub cudzych ambicji, że aż jest to paraliżujące i uniemożliwia działanie. Więcej o stanach lękowych Nastawienie do samego siebie Szczególną rolę odgrywa tu odczuwanie w stosunku do siebie nieprzyjemnych emocji i brak poczucia współczucia. Prowadzi to do stwierdzenia np. „I tak jestem za głupi na zrobienie tego zadania, więc równie dobrze mogę pooglądać filmy”. Konsekwencje odwlekania, czyli jak “nic mi się nie chcę” wpływa na Twoje życie Wpływ na osiągnięcia (naukowe i zawodowe) Najbardziej zauważalne jest oddziaływanie prokrastynacji na formalne obowiązki – szkolne, uczelniane lub zawodowe. W perspektywie długofalowej odkładanie prowadzi do nadmiernego stresu, przemęczenia i nagromadzenia zaległych zadań, co przekłada się na oceny i wyniki zawodowe. Wpływ na dobrobyt finansowy Bardzo często odkładanie dotyczy także kwestii finansowych – restrukturyzowanie kredytu, tworzenie oszczędności, odkładanie na emeryturę. Oczywiście zmniejszenie efektywności w pracy przez prokrastynację także przekłada się na pogorszenie sytuacji finansowej. Wpływ na samopoczucie psychiczne i fizyczne Prokrastynacja wpływa na zwiększenie odczuwalnego stresu, zmartwień i poczucia winy – co prowadzi do gorszego samopoczucia psychicznego. W szczególnych przypadkach może także prowadzić do zaburzeń takich jak depresja. Ponadto osoby często odwlekające mają tendencję do odwlekania działań proaktywnych względem własnego zdrowia, takich jak regularne wizyty kontrolne lub nawet rozpoczęcie leczenia i trzymanie się wytycznych lekarza po zdiagnozowaniu jakiegoś problemu. Więcej o objawach nerwicy Techniki skutecznej walki z odwlekaniem Poznaj przyczyny postawy: “nic mi się nie chce” Walka z prokrastynacją powinna rozpocząć się od znalezienia jej przyczyny w danym indywidualnym przypadku. Odpowiedz sobie na pytania: Czego Ci się nie chce? Dlaczego Ci się nie chce? Postaraj się być jak najbardziej szczegółowy. Przykład pierwszy: Nie odpowiadaj: ,,Nie chce mi się uczyć, bo i tak nie jestem w stanie tego pojąć”. Spróbuj sięgnąć głębiej, aż uzyskasz konkretne informacje, na przykład: „Nie chce mi się uczyć (czego?) biologii. Nie jestem w stanie pojąć (czego dokładnie?) treści z ostatniego działu (dlaczego?), bo byłem chory, zrobiłem sobie dużo zaległości i ciężko mi to samodzielnie nadrobić”. Jak widzisz, druga wypowiedź podsuwa dużo więcej informacji, które sugerują możliwe rozwiązania. Przykład drugi: Nie odpowiadaj: „Nic mi się nie chce, bo nie mam na nic energii”. Zamiast tego spróbuj doprecyzować „Nie chce mi się pracować, bo mimo ciężkiej pracy i zmęczenia nie widzę żadnych efektów tej pracy rozwojowych ani finansowych”. Widzisz różnicę? Zmień podejście do zadania Jedną z przyczyn odwlekania może być charakter samego zadania. Jak mogłeś przeczytać w poprzednich akapitach, szczególnie odrzucające są zadania: nudneo zbyt wysokim poziomie trudnościniedookreślonebez wyraźnej strukturynieprzynoszące satysfakcjibez osobistego znaczenia Jak poradzić sobie z tymi cechami? Nuda Zadania nudne możesz spróbować urozmaicić na wiele sposobów. Jeżeli nie wymagają one dużego zaangażowania umysłowego (na przykład sprzątanie i inne obowiązki domowe), warto w tym czasie posłuchać ciekawego audiobooka lub podcastu. Jeżeli natomiast to nudne zadanie wymaga Twojego skupienia (na przykład uzupełnianie dokumentów), postaraj się jak najbardziej zmienić je w grę – możesz na przykład postarać się pobijać swoje rekordy w ilościach wypełnionych dokumentów na godzinę. Wysoki poziom trudności Wysoki poziom trudności zazwyczaj można „okiełznać”, rozbijając to duże zadanie na mniejsze i znacznie łatwiejsze, a także wymagające mniej czasu. Możesz także poprosić kogoś o pomoc lub najpierw poświęcić trochę czasu, by zapoznać się z tematem. Niedookreślenie Zadania niedookreślone można po prostu… dookreślić – w zależności od sytuacji albo dopytując się osób o odpowiednich kompetencjach, albo samemu podjąć decyzje i się ich trzymać. Brak struktury Bardzo częstym powodem odwlekania jest brak wyraźnej struktury zadania. Wydaje się ono tak duże i kompleksowe, że aż nie wiadomo, od czego zacząć. W takim przypadku najlepszym rozwiązaniem jest planowanie. Należy wziąć kartkę i długopis lub otworzyć odpowiedni program i wypisać wszystkie części składowe tego zadania. Na przykład pisanie pracy dyplomowej dzieli się na znalezienie tematu, znalezienie promotora, wyszukanie źródeł, stworzenie planu, napisanie konkretnych rozdziałów, przeprowadzenie badań itp. Potem te zadania można podzielić na jeszcze mniejsze, idealnie takie, które da się zrobić „za jednym razem” na przykład w ciągu godziny. Na samym końcu trzeba te wszystkie małe zadania umieścić w kalendarzu, tworząc harmonogram. Brak satysfakcji i osobistego znaczenia zadania Brak satysfakcji płynącej z zadania to tak naprawdę tylko kwestia podejścia. Zastanów się, co może Ci dać wykonanie danego zadania, czego możesz się dowiedzieć (znalezienie takich cech rozwiąże także problem brak osobistego znaczenia) – znajdź jakikolwiek „punkt zaczepienia”, który w najmniejszym chociaż stopniu Cię zainteresuje. Wyobraź sobie, że po wykonaniu tego zadania, będziesz chciał doradzić przyjacielowi jak najlepiej je wykonać – musisz więc skupić się na czynności, jej niuansach i pomyśleć, w jaki sposób wykonać zadanie najlepiej i najprościej. Techniki pomocne w przełamywaniu nawyku odwlekania Niestety, odwlekanie bardzo szybko staje się nawykiem, czyli działaniem, które wykonujemy automatycznie, bez zastanowienia. Bardzo trudno przełamać taki schemat działania, dlatego warto rozważyć wspomaganie się różnorodnymi technikami. I. Technika Pomodoro Technika ta polega na pracowaniu w następujących interwałach: 25 minut pracy,5 minut przerwy,po czterech cyklach (2 godzinach) następuje dłuższa przerwa (pół godziny). Ta technika pozwala „oswoić” pracę, bo 25 minut, to na tyle krótki czas, że można się do niego zmusić. Jednocześnie już samo rozpoczęcie działania pozwala na rozbudzenie energii do jego kontynuowania. II. Checklisty Checklista, to po prostu lista zadań do wykonania. Po wykonaniu zadania zaznaczasz to symbolem “V” lub po prostu wykreślasz zadanie z listy. Takie działanie motywuje, ponieważ wizualne przedstawienie zrobionych zadań jest nagradzające samo w sobie, wzmacnia wiarę w siebie i pobudza do dalszej pracy. III. Rozpoczęcie od zaraz Jeżeli stoi przed Tobą zadanie trudne i lęk przed jego kompleksowością lub wielkością Cię przeraża i od niego odpycha, warto zacząć od zaraz, ale „na brudno”. Na przykład, jeżeli masz do napisania ważny raport, pracę pisemną lub list – otwórz edytor tekstu i po prostu pisz, nie zwracając uwagi na odpowiednią strukturę tekstu, słownictwo, a nawet ortografię. Na poprawki przyjdzie czas potem, najpierw najważniejsze jest zacząć i powalić barierę odgradzającą Cię od wykonania zadania. IV. Pięciominutówki Jeśli czujesz, że wyjątkowo mocno nic Ci się nie chce, spróbuj pójść po linii najmniejszego oporu i zastanów się jakie zadanie jestem w stanie wykonać w ciągu pięciu minut, a choć trochę popchnie to moje obowiązki do przodu? Pięć minut mija w okamgnieniu, a istnieje duża szansa, że jak już zaczniesz działać, to obudzi się w Tobie jakaś motywacja do kontynuowania pracy. Co to mogą być za zadania? Na przykład sprawdzenie skrzynki mailowej, zapakowanie zmywarki, wystawienie faktury, napisanie trzech pomysłów na akapity do pracy pisemnej, przygotowanie stroju na następny dzień itp. V. Podwyższanie energii fizycznej Nasze zasoby psychiczne są silnie powiązane z fizyczną energią. Dlatego warto pobudzanie do działania rozpocząć od pobudzenia naszego ciała. Spróbuj: napić się chłodnej wody z cytrynąprzewietrzyć sięzrobić kilka przysiadów i podskokówwziąć prysznicposłuchać energetyzującej muzyki (albo do niej potańczyć)zjeść lekki posiłek Podsumowanie Zwlekanie jest trudnym problemem, ale możliwym do przezwyciężenia. Jeżeli poświęcisz minimum energii, by zrozumieć, co sprawia, że w nieskończoność odwlekasz dane zadanie, to już jesteś na dobrej drodze do rozwiązania problemu prokrastynacji. Warto wspomóc się różnymi technikami, które pomagają przezwyciężyć zgubny nawyk odwlekania. Jeżeli jednak zmagasz się z tym problemem od dawna i wpływa on negatywnie na Twoje samopoczucie – warto zgłosić się do specjalisty. Źródła Jaworska-Gruszczyńska I., Prokrastynacja – struktura konstruktu a stosowane skale pomiarowe, Testy Psychologiczne w Praktyce i Badaniach, 2016, 2, (1), s. 36-59Allan K. Blunt, Timothy A. Pychyl, Task aversiveness and procrastination: a multi-dimensional approach to task aversiveness across stages of personal projects, Personality and Individual Differences, Volume 28, Issue 1, 2000, s. 153-167, ISSN 0191-8869Modzelewski P., Zjawisko odwlekania działań – prokrastynacji. Istota zagadnienia, przyczyny i konsekwencje, Wspomaganie rozwoju kompetencji diagnostycznych nauczycieli Polecane artykuły
Pokaz filmu „Chce się żyć” w Jaśle [ZDJĘCIA] Młodzieżowy Dom Kultury w Jaśle zorganizował seans pełnometrażowej fabuły Macieja Pieprzycy pt. „Chce się żyć”. Na seans tłumnie stawiła się młodzież, ale... 9 kwietnia 2014, 12:36 Michał Szpak w Jaśle. Pomagał bratu w przeprowadzce do nowego domu i świętował urodziny siostry Ewy [ZDJĘCIA] Michał Szpak odwiedził rodzinne Jasło. Na Instastory wstawiał zdjęcia i filmiki, na których można było go zobaczyć w towarzystwie taty Andrzeja, młodszej... 1 czerwca 2022, 20:38 Malował dla sułtana Borneo. Artysta malarz z Jasła ma zlecenia z całego świata. Jego prace są zachwycające [ZDJĘCIA] Jest bardzo skromny, nieco zamknięty w sobie, jak to zwykle z artystami bywa. Ożywia się, gdy zaczyna opowiadać o swoich pracach i miejscach na świecie, które... 15 czerwca 2020, 7:58 Park miniatur w Ropie. Kościoły, cerkwie, wozownie, spichlerze w skali 1:25. Warto tam pojechać, bo to może być ostatnia okazja [ZDJĘCIA] Miniatury kilkunastu kościołów, cerkwi i obiektów architektury świeckiej spichlerza, wiatraka turbinowego z Beskidu Niskiego i pogranicza... 22 maja 2020, 16:57 Orszak Trzech Króli 2019 na Podkarpaciu [MIASTA I GODZINY] Orszaki Trzech Króli odbędą się pod hasłem „Odnowi oblicze ziemi”. Wyruszy on już w niedzielę 6 stycznia w wielu miastach na Podkarpaciu. Zobaczcie kiedy ruszy... 4 stycznia 2019, 15:05 Na Podkarpaciu powstanie film o Ignacym Łukasiewiczu [WIDEO] Na ekranach kin oglądać można film o niezwykłej kobiecie Marii Curie-Skłodowskiej, a już w tym roku na Podkarpaciu rozpoczną się zdjęcia do filmowej opowieści o... 9 marca 2017, 9:05 Policjanci zlikwidowali nielegalną plantację konopi [ZDJĘCIA] Pięć zarzutów usłyszał 39-letni mieszkaniec gminy Skołyszyn. Policjanci zabezpieczyli w jego domu kilkadziesiąt sztuk amunicji, proch strzelniczy oraz... 17 października 2014, 9:42 Policjanci z Jasła zaleźli nielegalną uprawę konopi indyjskich [ZDJĘCIA] Policjanci z Jasła zatrzymali dwóch mężczyzn, którzy zajmowali się uprawą konopi indyjskich. Mundurowi zlikwidowali poletko, na którym rosło ponad 20 krzaków... 9 października 2014, 10:43 W Jaśle znaleziono ciało 62-letniego mężczyzny Za jednym ze sklepów w Jaśle znaleziono ciało 62-letniego mężczyzny. Wstępnie wykluczono, aby do jego śmierci przyczyniły się inne osoby. Decyzją prokuratora... 24 września 2014, 18:48 Policjanci złapali złodzieja okradającego samochody [ZDJĘCIA] Policjanci z Jasła zatrzymali 30-letniego mężczyznę, który uszkadzał i okradał samochody. Ma on na swoim koncie ponad trzydzieści pojazdów. Złodziej kradł... 5 września 2014, 9:46 Zaginęła Halina Gorczyca [ZDJĘCIE] Halina Gorczyca, to 52-letnia mieszkanka Jasła, która ostatni raz była widziana w pobliżu swojego miejsca zamieszkania, tj. Jasło ul. 17 Stycznia, we wtorek 5... 28 sierpnia 2014, 17:18 Policjantka z Jasła Joanna Garbacik laureatem ogólnopolskiego konkursu Młodszy aspirant Joanna Garbacik z Jasła została laureatem ogólnopolskiego konkursu "Policjant, który mi pomógł". Znalazła się ona wśród pięciu finalistów,... 10 lipca 2014, 9:55 Usuwanie skutków nawałnicy w Jaśle [ZDJĘCIA] Przez Jasło przeszła nawałnica, która spowodowała liczne szkody. W wielu miejscach powalone zostały drzewa, konary i gałęzie, które stwarzały zagrożenie dla... 10 lipca 2014, 8:11 Utrudnienia na Podkarpaciu w związku z wyścigiem "Solidarności" Kolarze biorący udział w Międzynarodowym Wyścigu Kolarskim "Solidarności" i Olimpijczyków pojawią się na Podkarpaciu, 4 lipca. Policjanci będą zabezpieczać... 3 lipca 2014, 8:38 Festiwal Nauki w Jaśle [ZDJĘCIA] Zakończył się Festiwal Nauki w Jaśle. Organizator, czyli Jasielski Dom Kultury przygotował wiele atrakcji, które przyciągnęły tłumy zainteresowanych. 18 czerwca 2014, 18:00 Zawodniczki ASW-JUDO JASŁO medalistkami Pucharu Europy Rewelacyjnie zaprezentowały się już po raz kolejny w tym sezonie nasze zawodniczki ASW-JUDO JASŁO, tym razem wzięły udział w Pucharze Europy rozgrywanym w... 16 czerwca 2014, 17:42 Munduriada 2014 w Jasle W Jaśle odbyła się Munduriada 2014. Na terenie obiektów MOSiR wzięli udział przedstawiciele Straży Miejskiej, Komendy Powiatowej Policji, Państwowej Straży... 16 czerwca 2014, 10:56 Andrzej Czernecki Burmistrzem Roku 2014 w rankingu miesięcznika Forbes Andrzej Czernecki, burmistrz Jasła został laureatem konkursu "Lider Lokalnej Społeczności 2014" w kategorii Burmistrz Roku. 13 czerwca 2014, 18:06 Ogólnopolski Tydzień Czytania Dzieciom w Jaśle W Jaśle został zorganizowany Ogólnopolski Tydzień Czytania Dzieciom. Akcja ta organizowana jest przez Fundację „ABCXXI Cała Polska czyta dzieciom” 12 czerwca 2014, 18:11 Wystawa "Nazevanie – druk cyfrowy" [ZDJĘCIA] W holu Jasielskiego Domu Kultury do końca czerwca br. jest dostępna wystawa "Nazevanie – druk cyfrowy". 11 czerwca 2014, 10:19 Uroczyste zakończenie roku na Jasielskim Uniwersytecie Dziecięcym [ZDJĘCIA] Ponad setka najmłodszych studentów, wykładowcy i zaproszeni goście, spotkali się na uroczystym zakończeniu kolejnego roku nauki na Jasielskim Uniwersytecie... 11 czerwca 2014, 9:05 Mistrzostwa Jasła w pływaniu [ZDJĘCIA] Na Krytej Pływalni MOSiR w Jaśle zorganizowano Mistrzostwa Jasła w pływaniu. Organizatorem zawodów był MOSiR w Jaśle wraz z Klubem Sportowy SPEED Jasło przy... 5 czerwca 2014, 19:56
Witam, mam 21 lat. Ogólnie nic mi się nie chce i nic mnie nie obchodzi. Mogłabym leżeć całymi dniami i patrzeć w sufit. Mimo że mam znajomych, no i jakichś przyjaciół, bo oni się za nich uważają, to tak naprawdę od zawsze czuję, że nie mam jednak przyjaciół. Samo powiedzenie, że ktoś jest moim przyjacielem, sprawia mi trudność i wolę unikać takich sytuacji i słów. Okłamuję innych, że nie mam czasu na spotkania i na żadne imprezy, zamykam się w pokoju i nie chcę nikogo widzieć. Ograniczam się, jak tylko mogę, żeby tylko nic nie robić i być sama. Mimo że wychodzi mi to i tak czuję, że ciągle mam za mało czasu i za dużo przebywam z ludźmi. Gdy ktokolwiek zaczyna ze mną rozmowę, już mam dość tego. Denerwuje mnie to, że muszę odpowiadać na pytania. Rzeczy, które robię na co dzień, są dla mnie przymusem, nic mnie nie cieszy. Gdy ktoś zrobi coś dla mnie, jest mi to obojętne i nie potrafię udawać radości. Wiem, że ranię innych, chce mi się płakać, jak o tym myślę. Dziwię się, że w ogóle jeszcze są osoby, które chcą ze mną rozmawiać, ale podejrzewam, że to tylko dlatego, że jak już znajdę się w gronie tych bliższych znajomych to ciągle żartuję. Jest to dla mnie dziwne, bo uważam się za osobę przybitą życiem i smutną, nie wiem dlaczego czasami mam, nie wiadomo skąd, poczucie euforii i wtedy głupie żarty mi w głowie (albo nie rozmawiam w ogóle, albo zachowuję się jak pajac i sama mam z tego największy ubaw i śmieję się aż do łez, tego też mam już dość, bo po powrocie do domu znowu jest tylko przybita Ewelinka). Od dawna wydaje mi się, że sama sobie jestem obca, bliscy są mi obcy, a to, co się dzieje wokół mnie, jest nierzeczywiste, i wtedy mam takie myśli, że przecież pamiętam, jak się nazywam, pamiętam całe swoje życie, „niestety” (bo wolałabym stracić pamięć i nie pamiętać tego, co było), a jednak coś jest ze mną nie tak. Za czasów szkolnych jak się coś wydarzyło i miałam w tym swój udział, to myślałam sobie, że to już się kiedyś wydarzyło, takie poczucie jakbym żyła już kiedyś, chociaż wiedziałam, że to się zdarzyło pierwszy raz. Ogólnie moje myśli są gdzieś ciągle w przeszłości, rozmyślam o niej nieustannie, o sytuacjach, w których ja zrobiłam jakiś błąd lub nic nie zrobiłam, nawet nie powiedziałam, zwykłego dziękuję, czy przepraszam ludziom, na których mi zależało. Najgorszą sprzecznością jest to, że chciałabym być inna, ale nie włożyłam w to wysiłku. Chciałabym mówić to, co czuję i myślę, ale nie potrafię, gdyż wtedy chce mi się płakać, chociaż nie czuję żadnego zażenowania tym, kim jestem i czasami to nawet jestem zadowolona z tego, że tkwię w takiej jakiejś beznadziejności. Teraz jak myślę o tym jaka jestem, to czuję się jak ofiarą, pełną żalu (kiedyś nienawiści) do swojego ojca pijaka za to, że jestem, jaka jestem, a mama ma depresję lękową. Już mam myśli samobójcze, choć chciałabym, aby mnie nigdy nie było, abym się nie urodziła. O tym, co tu napisałam, nie wie nikt i nigdy się nie dowie, bo wyglądałoby to w ten sposób, że zanosiłabym się płaczem, nie mogłabym wypowiedzieć żadnego słowa, a w końcu sama bym już nie wiedziała, czego chcę i o co w ogóle mi chodzi. Do psychologa wysyłała mnie pedagog szkolna w liceum, ale ja nie chciałam rozmawiać ani z nią, ani z kimkolwiek obcym czy też bliskim. Zadziwia mnie ta kobieta, że w ogóle się mną zainteresowała, bo nie sprawiałam żadnych problemów w szkole, stwierdziła tylko, że chodzę smutna, jestem zamknięta w sobie i odizolowana od klasy. Czego klasa w ogóle nie zauważyła, uważają mnie za osobę dowcipną, nieprzejmującą się niczym, chociaż leczyłam się na nerwicę. KOBIETA, 21 LAT ponad rok temu Kiedy należy zgłosić się do psychiatry? Depresja bardzo utrudnia funkcjonowanie osoby w środowisku zawodowym, społecznym i prywatnym. Trzeba wiedzieć, kiedy jest moment na zgłoszenie się do specjalisty. O tym opowiada lekarz Zofia Antosik.
chce mi się nisko