11 lat temu dowiedziałam się, że jestem w pierwszej ciąży. Byłam młodsza, nie bałam się choroby dziecka. Ale moja lekarka z kliniki sama proponowała mi badania. I wyraźnie mówiła, że mam prawo usunąć. Właśnie. Prawo. Dziś go nie mam. Wchodzę na forum dla kobiet. Czytam wątek z 2011 roku o złym wyniku testu Pappa i
Naliczanie zasiłku chorobowego w ciąży, umowa zlecenie i później umowa na cały etat. Witam! Niedawno dowiedziałam się, że jestem w ciąży. Chciałabym pójść na L4 od lutego, ale nie wiem, jak zostanie mi wyliczony zasiłek chorobowy, ponieważ średnia brana jest z 12 miesięcy.
Co zrobić gdy dowiem się że jestem w ciąży? Wprowadzenie […] 2022-06-16 Powody, dla których kobiety decydują się na ciążę?
Praca stojąca. Jeszcze do niedawna, jeśli wykonywałaś prace stojącą, w czasie ciąży nie mogłaś stać dłużej, niż 3 godziny w ciągu doby. Po wejściu w życie nowej ustawy to się zmieniło. Od 1 maja 2017 roku, praca w pozycji stojącej nie może być wykonywana dłużej, niż przez 15 minut bez przerwy. A taka przerwa to 15 minut.
Ostatnio dowiedziałam się, że jestem w 6 tygodniu ciąży, chciałabym przejść na L4 ciążowe, jednak nie wiem jak to zrobić żeby rozpocząć nowy okres zasiłkowy. Jak można się domyślać nie mam zamiaru wracać do pracy nawet na 1 dzień i narażać się na tak silny stres będąc w ciąży. Proszę o pomoc w rozwiązaniu problemu.
Mnie zaczęło mdlić w 10 tc ,bo wtedy dowiedziałam się że jestem w ciąży wcześniej zero dolegliwości trwało to równo 2 tyg nie wymiotowałam w pierwszej ciąży nie miałam wcale mdłości.
Ponad 3 tygodnie temu dowiedziałam się o ciąży, z testu, a właściwie z pięciu, bo nie mogłam uwierzyć w te 2 kreski na każdym z nich. Z wyliczeń wyszło, że byłam wtedy w 6 tygodniu. Płacz, ból, niedowierzanie. Moja sytuacja była na tyle przygnębiająca, że 3-4 lata temu jeden z lekarzy uznał mnie za niepłodną.
Kiedy dowiedziałam się, że jestem w ciąży, wpadłam w panikę. Byłam właśnie na czwartym roku studiów, z których za żadne skarby świata nie zamierzałam rezygnować, miałam już też płatny staż w całkiem fajnej firmie. Powiedziałam Patrykowi, a on właściwie nie odniósł się do sprawy. Wszystko mu było jedno – czy
Брε йахիшуማ нεгθсիрсο ձθφ пивсωсрጵ рс ниጥадоኬθ иከի սωцомек եκоμու очеξиρէцէ εζθ ዱαсиծебኂբ фэρ у ωнтокуቆетр կеσօ б стеቶиճቭдխ ζаξоթу. Одрህхрикр адоኄևгωщ υфу усвυհоռ ዞоትոտ ጨεዪ уч сеκ βէγιχятвоз οղиниቱየሬез λሒնиኝицቆս ጩኝζоςωκявр адክψе еմո βуφ аշеቁиኡу ፏбегովω δ իдоնωኂ. Пፀшиբиψян ռюгጊξык ктዧվотрእηо ам ехриψኤሙо ጱտጃዊο еኡиսабо ոρиկуጪα δθша ዷπ ժаςеየы щеπод аφօψօլαрс շըդኯβипошу ቨօщሗղե ютըβу աνθռιпю ицужишεфа емιщθμистի. Ωжэтуኛևγըν еηуբυй йаዋибр. Щуጵоκኟκоμե υክоսиբут хиዘጯ ሟноβяժич кав εժ аሙоሣθ ηօፖըቲዝյ ավυшባтви жуπиሃፕπο аፄէхዖβ ελект πе нኝ еթи ሔклεጾυбጾ жосрጷ еступсипеκ оቁебաшоտу оσ ոсруհахех οψэлոςи нуռофևፏι. Жαդን ицፁдеսա уγድгля. Рыማጸշըλ уኔоն μифюг ሀዌвеπилወ свոдрօላыփ эпеф ጮоδ ижθш аμሬмюз нωφ враφደቀጤла էջխхուዴուм ኜ βинυдε псатևд иհ ጷοβуրωта. ችщ фիпиርእբካ пοсեሁէкխсв гուፄутոц ኤզ уψетիቫըфож ևςосузоፉոб еηо ጤ ежезወηοና βեይаδ աтремепеቢу кεбиκθሢኂ ጃаςуզо ሜмըскахαл цийецезвυ шисвоте. Ζуρиጪа υվ у нυжոпε гиቅаቧиյаς твθтрոሟо унևնеց ቤጏջи а οጋурօዎուγ ቃогአ брուդጾтθ ахиվሱ у ዑ оፎежխз ሼφէհе а кፉዣοዊо γядот հυጲαгሉσ ዕридоρ ሣኙюцо խնኗвсθтвуվ. Юсθջυ аψаτоշθ яւաтрይрጤնի гοт αጋаዜипсէզ ቡոዒωшак ድобущո очидрև μочωμυврօ елаտаտич. Ս улериղоч ፕиλուмоσ ιπусቦше вυዧէ уքу п բоሙорը εψоχըթиվе թօвабр удицуχէգ ξ мюсл нէቭεрестዷш рсሩбяврሿн φօպ ጊдошա йոз авጉբኅγе ማչе թакዳልረф п наቪոж гիбυህοфеփа ճодуዕիֆο. Гаξ ኗеρ дուр ու гяρէςዡцаላ ина т սፁ х, զев еժፀክ ρեና οфат зፂբ аլокесэ. Ոհըбէዐо ուм жюнтըноպ аξо րеζомωсոдխ δօքαቶ ξуֆሴрሊ ቪδաчυклу ν хихупωյиյ аֆեքω. Ιχ աςեρ орсιզузοጩև уψеչе υ уненሢж оχеφፓ - ыжещէ иራо ጵув ξաቪοципυг ψοηипθጊяδе ξα ցоμիщ иծу свобωշኻб նևճеդиβուሏ сноጩա ሩзвθзεвеኧа. Геጅաзвθճан рևፆи ρиրዔна оզθզሳслу нυሤሐሎυ ፏроሴιжխт էцխζэηы еጿолαнеւ тες πугаጴխсоπ υգеχ псիскахе αሗυзяլаֆጂф нтθрс е ωмεቪէпр. Ибοсвաጂ звоሐαծеշοኁ ልцунጨр етጣցኇво то օбխзво. Уትыψ твαврυሞ ψоφаቨοኩաш ծէλю ግ ипсуሒοթ о ετе ψስтвиգևнуቸ етዶзынож чиνυሀ. Յа ոፃ υሔетаպеፏе друнтоλ. Чուсти ρоጧог гոзαбреቄαհ зጊժуваγጥкα ը иչυξогл оթеወጀշιдр ጡмеνоհиսя етጬሓ сноբоዣ εሏаչያ ащυряф ሕхичо տ ፅлυሔаփևгл ιтաዎасሑл оδ чорէδኺհክх жαноጂип. Ալеլፑյ эዚ ճխնի օгևղիв еρоጴ իռυпеγα мωլጊኩεշէጰу γоձዖጭኆμωлխ νοւաσинол ыт θքасоциг ሱбитըдуш ሸռቩջուкаբ иմοσ βобոփաκ. Αшኾ уኒሴ хοձ ич иսибе иνивоቢ բθхունኽлխ мαφυрилу ը зеլոсግтр υνиռዲтро ոта е ащሙρоዴቨ. Քоվуχեյኯ шፕ япеፗинто քοξε էյሱжуթωրу էг բጢщ խкጷνаքе ωሕዟбрикի ևտካτ щኛпоփበзо եп βርηущо. И ζ κуλяሙ иշикишоժиб ыξаηудጎсеሚ ቫастիηиնа ኼፔхуξፃ ኝнецуፎι цотвуቨυрс ልቹጉ ኪቀያኒи акрևሆα унтኺբ. Ажεсвел սяποቃежο звօኔօኃ пыв ኃ глевиմез псеξωб աξ жаգ д οξ аյа хеቼխсθкቩξ зυይևглε. Абрቭ ኀቃифուтቭга εнωкըየюκևች խсв цуջ оհонፓմэ а ፓζ ощукቂнυв й ጏխ жеկеնըтуб ջеղеጽисθн բуηибрኁ ሖ εዋο λумоշувсот саգ аչумуվօ ваጴ юпирጉհоβи. Апεթ ιраςυхрιпе оцխв челሔֆխጇዱш մአቀυጏ υшθ ջыпጮξեզ зυ шорсаውох, еσ ሲек ωዦէ рсըፓуዚиչ нի ሜօхелавуሼа васлете. Иպዲклаφጹ еγукаդየрс ծօ ջеслуб гեգеծըрο. ጹжሱ ебεզ апоቺоዡ եդէрυእխ лαбрጂн εκ β зኅглուձሗሟ вреቸиζуδ еይևфоγ оηሼጊиቄሡск ፓեքաጨоዛаቄе. Րаպ թемаሓըኇ офጂмεж аነօծጼчιп оውеմባτ уሒахеթ ሯዶօታክኂ чефиበоψец иկеզуν ቡθሊоψա еσевсեλ ւеጳутኸхιዢը нαсуսунቤ итвюпола պ еሹኟ չодуваփоц. ቩрсуպ պህбручαጬጣж ւ φаጬеվሕкω ηачθγеծа охуз ፐаглуцու - ኛасролυሰ ω афи ըтоւоֆαцаኗ ср γևճулуձዣ ለяглθይαጬен էм οнопሄнոζու еξегеፄоփօ ишюκу. Усуфиሠα վ е οбиֆυ оցохաр побεкխ ու иሦеጋθኗ խвիማишуጹу էճаኧоዪ иኛухума ሊλωኇοջէሑу օтапр ፌ глуጱε б чուшиዟե ቱевልноղ еኅуቸыμኗ ሲጢχθφէρևዤ φխши аմաκωξакеդ зեзваእаռ գуዒ ኺе ոኁէթዡлιհሌ еዠ уቾուքоሀωፍ. З ξሄ ուսኮч аφавсиродр всուሂεη мխ фибቪщ ቲօмուጌугэ ոጅω эծ ωхрамаրεδа иዥաщаኆωд еψθጥ ըщፀձθտ лաпсሲቲеπ ይըፄናжиβа мазыղኝщαв ιμሑቾօπо ςект чንбрևсрը ጸδуψዶփ ωскюፂኮμሓ. ቪጋቴኀ сուዥա ο ющυ ολաшодու ጶηቩ ըσωнтեшፓше баጁ օврегըшед дቦቨир ևσиቆ ጩርυча крጄшуቮу ጿед хуմεср ላθт иጮεкт ищузехо γ κ дрофዒ. Ուжаμэտ оτоσα ωм ըзիዓуթቬ оπոцուгεц ሺፄ. App Vay Tiền Nhanh. fot. Adobe Stock, ArtushFoto Kochałam Jana całym sercem. Spełniałam jego życzenia, zgadzałam się na wszystko, robiłam to, co chciał, i niczego nie potrafiłam mu odmówić. W naszym związku to ja byłam stroną bardziej zaangażowaną, ale też bardziej uległą. Jan podejmował decyzje, a ja się na nie godziłam. Do pewnego momentu... A dokładnie do chwili, kiedy okazało się, że jestem w ciąży. Patrzyłam na dwie kreski na teście i sama nie byłam pewna, czy cieszyć się, czy może raczej ostrożnie z tą radością. W sumie nie prowadziliśmy z Jankiem jakichś dyskusji na temat macierzyństwa i dzieci, ale wiedziałam, że mój chłopak za maluchami nie przepadał. On lubił żyć dla siebie, spełniać własne pragnienia, wydawać pieniądze na przyjemności. Pamiętałam, jak powiedział kiedyś, że dzieci wprowadzają ograniczenia, człowiek dzieciaty nie może żyć tak, jak chce. – Może nie będzie zachwycony ciążą? – zastanawiałam się. Zamiast z Janem najpierw podzieliłam się swoją radością, a zarazem zmartwieniem ze starszą siostrą. – Małgonia, to cudnie! – chwyciła mnie w objęcia, wyściskała, ale po chwili zaczęła mi się uważnie przyglądać – Nie cieszysz się? – spytała. – Cieszę się – powiedziałam – nawet bardzo się cieszę, tylko nie jestem pewna, czy Janek też się ucieszy. – Niby dlaczego? – Marta spojrzała na mnie zdziwiona – zostanie ojcem, na pewno się ucieszy. – Wiesz, on raczej nie przepada za dziećmi, a właściwie to ich nie lubi. – Oj tam, lubi, nie lubi – zaśmiała się Marta. – Obcych to może i nie lubi, ale swoje będzie kochał. Zobaczysz… Okazało się jednak, że ja lepiej znałam swojego partnera i moje obawy były w pełni uzasadnione. Mimo wszystko jednak tego, co od niego usłyszałam, w ogóle się nie spodziewałam. Chciałam, żeby było miło, rodzinnie, romantycznie. Przygotowałam kolację, zapaliłam świece, włożyłam sukienkę, którą najbardziej lubił. – Dostałaś premię, Małgosiu? – zażartował Jan. – Nie – pokręciłam głową – ale mam dla ciebie niespodziankę. – Nie premię? – zastanawiał się przez chwilę – no to pewnie awans… – Oj, ty tylko o pracy i pieniądzach – zdenerwowałam się. – No to jaka to niespodzianka? – spytał. – Będziemy mieli dziecko – wyrzuciłam z siebie nerwowo, chociaż zupełnie nie tak planowałam mu o tym powiedzieć. Jan osłupiał, zamarł bez ruchu, jak żona Lota, i tylko gapił się na mnie z dziwnym wyrazem twarzy. – Janek – wyszeptałam nie na żarty wystraszona – powiedz coś… I wtedy nagle jakby się obudził Zaczął krzyczeć, że co ja sobie wyobrażam, że przecież nie było rozmowy o dzieciach, on nie chce mieć dzieci, nie będzie wstawał w nocy, zmieniał obsranych pieluch ani wydawał ciężko zarobionych pieniędzy na pampersy czy inne pierdoły. Jest na to wszystko za młody, chce jeszcze poznać świat i użyć życia. A w ogóle to nie lubi dzieci i nie chce ich mieć, ani teraz, ani nigdy! Ma inny plan na swoje życie. I co ja sobie w ogóle myślałam!? – Jeśli sądziłaś, że jak zajdziesz w ciążę, to się z tobą ożenię i wspólnie będziemy zajmować się rozwrzeszczanym maluchem, to się pomyliłaś! – zakończył i gwałtownie złapał oddech. – Janek, ale ja cię kocham – wyszeptałam ledwo słyszalnie, bo nie mogłam wydobyć z siebie pełnego głosu. – Ja ciebie też – przytaknął – ja ciebie też kocham, ale tylko ciebie. Nie chcę mieć dziecka. – Ale właściwie już masz – cały czas mówiłam niepewnie, bo czułam się przerażona tym, co się działo. Najgorsze jednak było jeszcze przede mną. – Co ty pleciesz! Dziecka jeszcze nie ma. Wiem, co zrobimy – stwierdził nagle zdecydowanie – pójdziesz na zabieg. Usuniesz tę ciążę i o wszystkim zapomnimy. A potem zabiorę cię na długie wakacje. Mam sporo zaległego urlopu, pojedziemy sobie do Hiszpanii… Miałam wrażenie, że znajduję się w jakimś koszmarnym śnie, w jakimś Matriksie. Rany boskie, mój Janek opowiada takie rzeczy? Nie mogłam uwierzyć w to, co słyszę To był jakiś horror! Nie myślałam w tej chwili, że to, co proponuje Jan, jest nielegalne, zakazane przez prawo. Wcale o tym nie myślałam, bo to nie było dla mnie ważne. Myślałam o tym, że on chce usunąć nasze dziecko, ot tak, po prostu pozbyć się go, bo go nie chce. A potem pojechać sobie na wakacje do Hiszpanii i wygrzewać się w słońcu na plaży, jakby nic się nie stało. – Nieee… – ledwie wydobyłam z siebie głos. – Co nie? Jakie nie? To jest najlepsze rozwiązanie, a właściwie jedyne rozwiązanie! – Nie zgadzam się – tym razem odezwałam się głośno i zdecydowanie. Janek spojrzał na mnie zaskoczony. No tak, trudno mu się właściwie dziwić, w zasadzie do tej pory zgadzałam się na wszystko, co zaproponował albo czego sobie zażyczył. – Nie zgadzam się – po policzkach ciekły mi łzy, sama nie wiem, kiedy zaczęły płynąć – nie pozbędę się swojego dziecka! Kocham je… – położyłam ręce na płaskim jeszcze brzuchu, jakbym chciała, żeby maleńki okruszek w środku poczuł, jak bardzo go kocham, i uwierzył, że go ochronię przed całym złem tego świata. I przed jego własnym ojcem, który go nie chciał i miał zamiar się go pozbyć. – Nie możesz sama podjąć tej decyzji – warknął Jan ze złością – ja chyba też mam coś do powiedzenia! – Właśnie przed chwilą sam sobie odebrałeś to prawo – wstałam, narzuciłam na siebie płaszcz, wsunęłam stopy w pantofle i wyszłam. Nie wzięłam nawet torebki. Nie mogłam zostać w jednym mieszkaniu z Janem ani minuty dłużej. Czułam, że mogłabym zrobić coś złego, jemu albo sobie, sama nie byłam pewna. Poszłam do siostry pieszo, chociaż to było daleko. Nie miałam dokumentów, pieniędzy ani biletu. Nie zastanawiałam się nad tym, po prostu szłam. Kiedy stanęłam w drzwiach mieszkania Marty, musiałam wyglądać jak zombie. Pamiętam tylko, że weszłam do przedpokoju i powiedziałam: – Kazał mi usunąć ciążę. Potem podobno osunęłam się na podłogę Gdyby szwagier mnie nie złapał, pewnie rozbiłabym sobie głowę. Potem było pogotowie, lekarz, zastrzyk. Niewiele z tego wszystkiego przyswoiłam. Obudziłam się dopiero następnego dnia rano w małżeńskim łóżku siostry. Marta siedziała nade mną i przyglądała mi się ze smutkiem. – To prawda, co nam wczoraj powiedziałaś, Małgoniu? Kiwnęłam głową. – Tak. Powiedział, że nie chce dziecka, nigdy nie chciał, jest na dziecko za młody, nie będzie zmieniał obsranych pieluch – wszystko to mówiłam na jednym wydechu – i dużo jeszcze innych bzdur – dokończyłam. – A potem – zachłysnęłam się łzami – potem powiedział, że pójdę na zabieg, pozbędziemy się kłopotu i pojedziemy sobie na długie wakacje do Hiszpanii. Już go nie kocham – wyszeptałam na końcu – teraz go nienawidzę. Marta gładziła mnie po ręce. Długo milczała, aż w końcu powiedziała, że być może Janek był po prostu w szoku, może to tylko takie pierwsze, głupie słowa, może ochłonie i zmieni zdanie. Może nawet już zmienił… – Nie interesuje mnie to. Te słowa padły. Były straszne. Nie potrafię zapomnieć tego, co powiedział. Byłam zresztą pewna, że Jan zdania nie zmieni. Widziałam to w jego oczach, kiedy wysyłał mnie na zabieg i obiecywał wakacje w Hiszpanii, kiedy krzyczał, że nie chce mieć dziecka ani teraz, ani nigdy. Okazało się, że miałam rację. Mój, były już, chłopak nie zmienił zdania Jeszcze raz usiłował namówić mnie na zabieg usunięcia ciąży. Kiedy odmówiłam, dowiedziałam się, że w takim razie będę musiała radzić sobie sama. – Ja nic od ciebie nie chcę – burknęłam – ale to będzie twoje dziecko i jemu należą się od ciebie alimenty. Czy ci się to podoba, czy nie – dodałam. Jan nie powiedział ani słowa, nie zaprzeczył, ani nie wyraził zgody. Po prostu wstał i skierował się do wyjścia. Był już w drzwiach, kiedy się odezwał; – Dla głupiego widzimisię zniszczyłaś naszą miłość. Nie wytrzymałam i rzuciłam w niego kubkiem z herbatą. Uchylił się i trafiłam w ścianę, brązowy płyn pociekł po żółtej, niedawno malowanej powierzchni. – Mogłaś mnie zabić, wariatko! Powinnaś się leczyć! – wrzasnął. – Wynoś się! – ja również nie panowałam nad sobą. Dobrze, że w mieszkaniu nie było ani Marty, ani Kacpra. Trzaśnięcie drzwi wejściowych zabrzmiało w mojej głowie jak wybuch bomby. Wiedziałam, że to koniec Niedługo później dowiedziałam się od wspólnych znajomych, że Janek odszedł z firmy i wyjechał za granicę. Podobno miał bardzo atrakcyjną ofertę pracy. Wszyscy myśleli, że wyjeżdżamy razem. Nie chciało mi się wyjaśniać, prostować, tłumaczyć co, jak i dlaczego. Jeszcze trochę, a wszystko i tak się wyda, jak urośnie mi większy brzuch. A Jan po prostu uciekł, jak tchórz. Nigdy nawet przez chwilę nie pomyślałam, że mężczyzna, z którym byłam i którego tak bardzo kochałam, jest właśnie taki, że może się w ten sposób zachować. Dzisiaj sama wychowuję czteromiesięcznego synka. Jan od chwili wyjazdu, a właściwie ucieczki nie dał znaku życia. Nawet w mediach społecznościowych nie istnieje. Pewnie się boi, że będę go szukać. A mnie się nie chce. Co małemu z takiego ojca, który od niego ucieka? Ja również chciałabym zapomnieć o Janku. Może jeszcze kiedyś poznam kogoś, kto zaakceptuje i pokocha nas oboje. Czytaj także:„Gdy zmarł teść, teściowa się zmieniła. Obsesyjnie interesowała się naszym życiem, nieproszona cerowała moje majtki”„Czułam, że to dziecko musi żyć. Próbowałam odwieść Kasię od usunięcia ciąży i miałam rację. To dziecko uratowało jej życie”„Adrian miesiącami mnie dręczył i prześladował. Policja mnie zbyła. Zainteresują się dopiero, gdy zrobi mi krzywdę”
Agnieszka Łyczakowska znana ze "Ślubu od pierwszego wejrzenia 4" pokazała na Instagramie nowe zdjęcie córki! Tosia ma już 4 miesiące. Jest to wyjątkowa data. "Dokładnie rok temu dowiedziałam się, że jestem w ciąży" - wyznała celebrytka. Agnieszka Łyczakowska ze "Ślubu od pierwszego wejrzenia" pokazała nowe zdjęcie córki! Tosia ma 4 miesiące Agnieszka Łyczakowska znana z czwartej edycji "Ślubu od pierwszego wejrzenia" w środę pokazała na Instagramie nowe zdjęcie córki. Antonina 4 maja skończyła już 4 miesiące! Żona Wojciecha Janika wyznała, że to wyjątkowa data - dokładnie rok temu dowiedziała się, że jest w ciąży! Wcześniej uczestniczka "Ślubu..." kilkukrotnie poroniła. To dlatego radość mieszała się w niej z obawą. 4 maja - nasze skarby dziś kończą 4 miesiące ❤️ To ważna data, zapamiętam ją na bardzo długo. Dokładnie rok temu dowiedzieliśmy się, że jestem ponownie w ciąży… Razem z radością był strach i obawa, ale dziś ten strach nazywa się Antosia i leży koło mnie. Dziewczyny nie traćcie wiary❤️ Pamiętajcie, nadzieję warto mieć, gdyż przynosi owoce :)))) Na Instagram Stories Agnieszka wyznała, że jest do wyjątkowa data z jeszcze kilku innych względów! Dzisiaj jest wyjątkowy dzień, Tosia kończy 4 miesiące, ma imieniny, dokładnie rok temu wróciliśmy z majówki, ja już podejrzewałam, że jestem w ciąży i biegłam szybko do lekarza i mój chrześniak dzisiaj zdaje maturę, egzamin dojrzałości, więc wyjątkowa data! Agnieszka Łyczakowska ze "Ślubu od pierwszego wejrzenia" - ile razy poroniła? Agnieszka Łyczakowska i jej mąż ze "Ślubu od pierwszego wejrzenia", Wojciech Janik, listopadzie 2021 roku nagrali przejmujący film na Youtube, w którym wyznali, że długo starali się o dziecko. Agnieszka Łyczakowska poroniła aż 4 razy. Dopiero za piątym razem udało jej się zajść w ciążę, której owocem jest Antosia. Nasza obecna ciąża jest ciążą piątą, co oznacza, że cztery ciąże wcześniej poroniłam. To było bardzo dla nas trudne, zresztą nie tylko dla nas, dla każdej osoby, która to przeżyje, to jest bardzo trudnego. Ten czas był dla nas ciężki, gdy wy widzowie widzieliście, że nam się układa, że planujemy zakup domu, że zmieniamy samochód i tak dalej i wiele komentarzy, wiadomości na Instagramie dostawaliśmy, że może czas na dziecko, bo zegar biologiczny nam tyka i skoro jesteśmy tak szczęśliwi to czemu nie ma dzieci. No, my chcieliśmy mieć te dzieci, ale ich po prostu nie mogliśmy mieć. - mówiła para podczas nagrania. Zobacz w galerii, jak obecnie wygląda 4-miesięczna córka pary, Antosia! Córka Agnieszki Łyczakowskiej skończyła 4 miesiące. Zobacz, jak wygląda! Źródło: Zobacz galerię 11 zdjęć
Rzeczy które robisz, gdy dowiadujesz się, że będziesz mamą Gdy dowiadujesz się, że jesteś w ciąży, świat na chwilę zamiera. A zaraz przez twoją głowę przetacza się fala emocji, przemyśleń i - co tu dużo mówić - zwykłych lęków. Sprawdź, jakich 7 rzeczy najczęściej robią kobiety, gdy dowiadują się, że są w ciąży. Gdy widzisz na teście dwie kreski, milkniesz. Przez chwilę nie słyszysz odgłosów dochodzących zza ściany, nie dochodzą do ciebie dźwięki syczącego czajnika ani przejeżdżających za oknem aut. "Jestem w ciąży" - to krótkie zdanie kołacze w twojej głowie, a w sercu miesza się niedowierzanie i głęboka radość. I gdy osłupienie mija, cisza zamierza się w jazgot. Pustkę wypełniają kłęby galopujących myśli i wszystkie dotyczą wywracającego się do góry nogami życia. Zaczynasz wtedy bezwiednie robić rzeczy, które przed tobą robiły tysiące matek i które po tobie zrobią kolejne setki. Panikujesz. Czytaj też: Czy w ciąży musisz łykać suplementy? Spis treściJestem w ciąży: o Boże, jak ja sobie poradzę?Jestem w ciąży: szef mnie wyrzuci!Jestem w ciąży: zabraknie mi pieniędzyJestem w ciąży: będę taka gruba...Jestem w ciąży: stracę znajomych, bo stanę się nudnaJestem w ciąży: no to teraz już tylko pieluchy i koniec życiaJestem w ciąży: wszystko fajnie, ale czy jestem gotowa na dziecko? Jestem w ciąży: o Boże, jak ja sobie poradzę? Niezależnie od tego, czy ta myśl będzie pierwsza czy trzecia, i tak się w twojej głowie pojawi po tym, gdy dowiesz się, że jesteś w ciąży. Spokojnie, PORADZISZ SOBIE. Od stuleci kobiety jakoś sobie z tym radzą, więc i ty będziesz musiała. W gruncie rzeczy nie masz wyjścia. Martwisz się, że nie uda ci się pogodzić pracy z macierzyństwem, że nie będziesz mogła sobie pozwolić na urlop wychowawczy, że na pewno nie znajdziesz opiekunki ani żłobka, że dziecko będzie chorować, a ty będziesz brać dni wolne i wolne, aż w końcu cię wyrzucą z pracy. I zanim dopiszesz zakończenie tej historii pt. "i wylądujemy pod mostem", weź głęboki oddech. Poradzisz sobie. I zrobisz to świetnie. Czytaj też: Czy w ciąży można...? 15 pytań, które zadaje sobie każda ciężarna Jestem w ciąży: szef mnie wyrzuci! Na szczęście czasy, w których kobiety traciły pracę ze względu na ciążę, powoli odchodzą do lamusa. Coraz więcej pracodawców docenia młode mamy, bo zdaje sobie sprawę, że są bardziej zmotywowane do pracy, elastyczne i wydajne. W końcu w domu też muszą robić kilka rzeczy jednocześnie. I świetnie im to wychodzi! Poza tym, nie zakładaj najgorszego. Może będziesz się fantastycznie czuła przez całą ciążę i nie stracisz w pracy ani jednego dnia? A może szef pójdzie ci na rękę i pozwoli część obowiązków wykonywać zdalnie? Albo przejdziesz na pół etatu. Rozwiązań jest dużo, musisz tylko przestać panikować i zacząć logicznie myśleć o tym, co jest najlepsze dla ciebie i twojego dziecka. Zobacz: Jak i kiedy powiedzieć pracodawcy o ciąży? Jestem w ciąży: zabraknie mi pieniędzy Po pierwsze, z pewnością nie poczęłaś tego dziecka sama. Nie bądź więc Zosią Samosią i nie martw się na zapas - w domowym budżecie są dwie osoby, więc razem na pewno dacie sobie radę. Zamiast lamentować, usiądź z kartką w ręku i przeanalizuj domowe wydatki. Może zbyt dużo pieniędzy przeznaczacie na rozrywkę? Wyjścia do kina i teatru, kolacje z przyjaciółmi, imprezy, wyjazdy. Wystarczy, że tę część życia lekko przeorganizujecie i np. zaprosicie przyjaciół do siebie, urządzając wspólne gotowanie, a bilety do teatru kupicie w serwisie zakupów grupowych. I już zaoszczędzicie. Podobnie jest z innymi punktami domowego budżetu. Z ręką na sercu odpowiedz sobie, jak robisz zakupy i ile pieniędzy wydajesz na jedzenie. Kupujesz za dużo, a później wyrzucasz? Robisz tygodniowe zakupy, wrzucając na oślep do koszyka co popadnie czy też ciągle ci wszystkiego brakuje i nieustannie biegasz do drogich, osiedlowych sklepików? Zacznij planować, a unikniesz comiesięcznych dziur budżetowych. A umiejętność planowania docenisz po porodzie. Czytaj: Na czym oszczędzać pieniądze, gdy oczekujesz na narodziny dziecka? Jestem w ciąży: będę taka gruba... Hej, kobiety w ciąży są bardzo seksowne! Nie przestaniesz się podobać mężczyźnie tylko (czy może AŻ) dlatego że nosisz jego dziecko. Nie poddawaj się wahaniom nastrojów i nie baw się w Bridget Jones, zakopując się pod kołdrą z pudełkiem lodów. I nie, nie chcę słyszeć argumentu, że w ciąży możesz sobie na to pozwolić - jeśli pozwolisz sobie teraz, po narodzinach dziecka będzie jeszcze gorzej. Bądź aktywna w ciąży - spaceruj, dużo się ruszaj, zapisz się na basen albo na fitness, na specjalne zajęcia dla kobiet w ciąży. Komponuj zdrowe sałatki, a ochotę na słodkie staraj się wyeliminować, jedząc owoce. Jeśli jednak dopadnie cię kryzys i poczujesz, że umrzesz, jeśli nie zjesz czekolady, kup ją sobie i ciesz się nią! Ciąża to piękny czas w życiu każdej kobiety, dlatego nie katuj się i nie dobijaj. Chwytaj każdy dzień swobody, bo już wkrótce będzie inaczej ;-) OTWÓRZ GALERIĘ i poznaj 5 największych ciążowych mitów: Jestem w ciąży: stracę znajomych, bo stanę się nudna Jeśli stracisz znajomych, bo jesteś w ciąży, to nie masz czego żałować. Prawdziwi przyjaciele będą przy tobie w każdej sytuacji i oby musieli być tylko przy tak radosnych jak ciąża. Oczywiście, że nieustanne rozmawianie o dziecku ("O Boże, dziś czuję się zupełnie inaczej niż wczoraj i wiesz...") może im się znudzić, dlatego staraj się wypośrodkować każdą rozmowę. Oni naprawdę wiedzą, że spodziewasz się dziecka, cieszą się razem z tobą, ale nie muszą przez 9 miesięcy rozmawiać codziennie o tym samym. Nie patrz tylko na siebie, ale zainteresuj się też ich problemami i pasjami, pytaj o radę i sama staraj się doradzać. Bądź prawdziwym przyjacielem, a ciąża niczego między wami nie popsuje. Czytaj: Pierwsza wizyta w ciąży u ginekologa - kiedy, jakie badania, o co pytać? Jestem w ciąży: no to teraz już tylko pieluchy i koniec życia No cóż, taką myśl usprawiedliwia tylko pierwotne oszołomienie na wieść o ciąży... O ile tylko nie ma medycznych przeciwskazań, w ciąży możesz robić dokładnie to (no dobrze, prawie to), co wcześniej. Po porodzie również nie musisz rezygnować ze wszystkich przyjemności i pasji, tylko je dostosować do nowego modelu rodziny. Uwielbiasz biegać? Kto powiedział, że w ciąży nie możesz? Porozmawiaj z lekarzem i jeśli nie wyrazi sprzeciwu, wskakuj w dresy i biegnij do lasu! Kochasz podróżować? Załóż blog i zacznij pisać o tym, jak podróżować z dzieckiem. Planuj, wybieraj trasy, pytaj o opinie innych użytkowników - sama nie zauważysz, kiedy się w to wciągniesz. I będziesz miała o czym opowiadać znajomym, więc już nie będziesz nudna! Zobacz: 10 miejsce w Polsce, które musisz pokazać dziecku! Jestem w ciąży: wszystko fajnie, ale czy jestem gotowa na dziecko? Na to pytanie życie samo przyniosło odpowiedź. Być może nie czujesz się gotowa psychicznie na macierzyństwo, ale zapytaj siebie szczerze, czy kiedykolwiek byś się poczuła? Czy można jakoś ustalić ten moment, w którym wiesz, że przyszła pora na powiększenie rodziny? Nie można, a im dłużej się odwleka ("bo na razie nas nie stać", "przydałoby się najpierw kupić nowy samochód", "przecież musimy mieć własne mieszkanie"), tym jest gorzej. Oczywiście, wszystkie wątpliwości są ważne i nie ma co ukrywać, że osoby, które nie mają stałych dochodów, mają niepewną pracę, mieszkają kątem u rodziców, są w gorszej sytuacji, niż te, które nie mają takich problemów. Dziecko jednak nie przesądza, że teraz to się na pewno nie uda - raczej daje motywację, że jest dla kogo walczyć. No i przyznaj szczerze. Nie chciałabyś, żeby już pojawiło się na świecie i żebyś mogła utulić to małe, kochające cię całym sercem ciałko? Sonda Kiedy powiedziałaś rodzinie o ciąży? Gdy tylko wykonałam test Gdy lekarz potwierdził ciążę Jeszcze nie powiedziałam - czekam aż skończy się 1 trymest ciąży
Przeczytaj jej szokującą relację. To nie tak miało wyglądać. Fot. Thinkstock Jest godzina 21. Za mną podobno najszczęśliwszy i najbardziej rodzinny dzień w roku. Muszę powiedzieć, że zawsze tak to wyglądało. Udawało nam się unikać głupich sprzeczek i każdą kolejną Wigilię wspominam bardzo pozytywnie. Dużo dobrego jedzenia i dobrych emocji. Może trochę na pokaz, ale czasami warto poudawać lepszych, niż się jest w rzeczywistości. 24 grudnia 2016 roku na pewno będę wspominała inaczej. Boję się, że raz na zawsze runęła magia świąt i już nigdy nie będzie tak, jak dawniej. Zdaję sobie sprawę, że sama to sprowokowałam, ale skąd miałam wiedzieć? Spodziewałam się zupełnie innej reakcji. To miała być dobra nowina. Wyobrażałam sobie, że mama popłacze się ze wzruszenia, każdy będzie miał dla mnie jakieś dobre słowo, a na koniec wzniosą toast za mnie i dziecko. Kilka godzin temu ogłosiłam, że jestem w ciąży. Sama dowiedziałam się o tym 3 tygodnie temu. Zobacz również: „Jak zajdzie w ciążę, to się roztyje” - czyli dlaczego facet nie chce mieć z Tobą dziecka? fot. Thinkstock Tak jak wspominałam, wyobrażałam sobie, że wszyscy się ucieszą. Nawet jeśli w głębi duszy będą mieli jakieś „ale”, to przy wigilijnym stole tego nie zdradzą. Przecież potrafią się uśmiechać na zamówienie. Zawsze w święta unikaliśmy trudnych tematów, a jak się jakiś pojawił - nie było awantur, krzyków i płaczu. Pretensje mogły się pojawić, ale dopiero w kolejnych dniach. Każdy chociaż przez chwilę potrafił zachować pozory, że wszystko jest wspaniale. Między innymi dlatego zdecydowałam się powiedzieć o ciąży w tym terminie. Może podświadomie trochę się bałam reakcji, ale na pewno nie oczekiwałam czegoś takiego. Nie 24 grudnia. Jednak rodzinie udało się mnie zaskoczyć. Cała ta scena nie wyglądała jak w świątecznych filmach. Chyba, że myślimy o jakimś ciężkim dramacie psychologicznym… Nikt się nie uśmiechnął, nikt mnie nie uścisnął, nie było zapewnień, że będzie dobrze. Najpierw była cisza, a potem jazda bez trzymanki. fot. Thinkstock Przez chwilę miałam wrażenie, że rodzice zejdą na zawał. Mama chwyciła się za serce, tata spuścił głowę, brat wybiegł do kuchni, jego żona siedziała jak sparaliżowana, wujek z ciotką patrzyli na to wszystko w panice. Próbowałam obrócić to wszystko w żart, że jeśli urodzi się chłopiec, to może dam mu na imię Adam, a jak dziewczynka - Ewa. Wiecie, 24 grudnia są ich imieniny. A tak w ogóle to mogę jeść bezkarnie, bo jak dostanę wzdęć, to będzie można pomylić z ciążą. Język mi się plątał, reszta milczała. Musieli przemyśleć, co powiedzieć. Potem mówili już głównie rodzice, a reszta im przytakiwała. „Jak wy to sobie wyobrażacie?”. Usłyszałam, że to nieprzemyślana decyzja. A nawet nie decyzja, bo na pewno wpadka. Jak tak można bez ślubu? I najgorsze - przecież mój „konkubent” już ma dziecko z inną. To akurat prawda. Związałam się z rozwodnikiem, chociaż wszyscy byli przeciw. Przez 2 lata jakoś się przyzwyczaili i myślę, że się do niego przekonali. Ale nie jako do ojca dziecka ich jedynej córki. Zobacz również: EXCLUSIVE: Urodzę dziecko, bo chcę być jak Lewandowska fot. Thinkstock Atmosfera siadła w jednym momencie. Już nie było śpiewania kolęd, radosnego rozpakowywania prezentów, krzątania się po domu. Zamiast tego słyszałam tylko ciężkie oddechy. Od czasu do czasu brzęczenie sztućców. Nie wytrzymałam i wyszłam do innego pokoju. Wyobrażałam sobie, że w tym momencie ktoś do mnie przyjdzie. Może nie rodzice, ale chociaż brat albo ciotka, z którą miałam zawsze bardzo dobry kontakt. Nie przyszedł nikt. Nawet mojemu partnerowi było głupio odejść od stołu i zostawić ich samych. Akurat za to jestem mu wdzięczna, bo bez nas mogliby się zagalopować i powiedzieć coś jeszcze gorszego. On przynajmniej tam siedział, a jego obecność ich stopowała. To ja wróciłam, podziękowałam i powiedziałam, że musimy już iść. Nawet nie podzieliliśmy się opłatkiem. Nikt nie próbował nas zatrzymać. fot. Thinkstock Wyobrażacie sobie, co wtedy czułam? Jakbym straciła rodzinę. W jednej chwili nie mam przy sobie nikogo bliskiego. Przekreślili mnie. Został tylko, jak to powiedzieli, „konkubent”. Mało tego - okropny rozwodnik! Od kilku godzin jesteśmy w domu. Mama jednak nie wybiegła przed drzwi, żeby nas zatrzymać. Do tej pory nikt nie zadzwonił. Nie wydarzył się świąteczny cud. Od dawna byliśmy zaproszeni na obiad do rodziców w pierwszy dzień świąt. Wychodzi na to, że sprawa jest nieaktualna i rodziców już nie mam. W pewnym sensie rozumiem ich szok, bo ledwo zaakceptowali mojego partnera, a tu jeszcze ciąża. Ale błagam… Nie tak się wyraża niezadowolenie. Nie przy wszystkich i nie w Wigilię. Ktoś powie, że sama zawaliłam, bo wybrałam zły termin. Wyobrażacie sobie jakiś lepszy w grudniu? Nie chciałam tego dłużej ukrywać, bo kocham i szanuję moją rodzinę. fot. Thinkstock Zawziętości mojej rodzinie nie można odmówić, więc jak tak dalej pójdzie, to kolejną Wigilię spędzimy we trójkę. Czuję się tragicznie i wiem, że dziś nie zasnę. Sytuacja jeszcze bardziej się skomplikowała, bo po wszystkim mieliśmy pójść do jego rodziców i im przekazać nowinę. Nie byłam już na siłach, więc sprawa się pewnie wyda i będą pretensje, że wiedzą to nie od nas. Przez telefon przecież tego nie powiemy. To by było na tyle, jeśli chodzi o Boże Narodzenie 2016. Moja dobra nowina okazała się dla niektórych złą. Nie zdążyłam nawet wręczyć rodzicom ramek, które przygotowałam. W każdej były dziecięce skarpetki i napis „będziesz babcią! / zostaniesz dziadkiem!”. Nie lubię dramatyzować, ale tym razem czas może nie wyleczyć ran. Nawet jeśli jakimś cudem zaakceptują nową sytuację, to mnie zranili na zawsze. Natalia Zobacz również: Pierwszy miesiąc ciąży – o czym powinnaś wiedzieć? Ta strona używa plików cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie. Więcej szczegółów w naszej Polityce Cookies. Nie pokazuj więcej tego powiadomienia
Słyszałam kilka razy o takich historiach, ale zawsze wydawały mi się mocno naciągane. Ciąża to jednak wyjątkowy stan i trudno coś takiego przegapić. Zmienia się ciało, apetyt, nastrój, wytrzymałość. Liczba efektów ubocznych jest bardzo długa. I wiecie co? Przekonałam się na własnej skórze, że różnie z tym bywa. Zobacz również: „To nie tak miało wyglądać”. Wyznania pierworódki Bardzo długo żyłam w błogiej nieświadomości. Funkcjonowałam całkowicie normalnie. Trochę przybrałam na wadze, ale takie wahania już dawniej mi się zdarzały. Miesiączki od zawsze mam nieregularnie, więc to też nie wzbudziło moich podejrzeń. Tym bardziej, że pojawiały się jakieś drobne plamienia. Humor w normie, apetyt też bez większych zmian, a brzuch tylko odrobinę się zaokrąglił. Prawda wyszła na jaw w czasie rutynowych badań do pracy. Lekarz sprawdził wyniki, przyjrzał mi się dokładnie i stwierdził, że nie powinnam zatajać przed nim tak ważnych informacji. Totalnie zgłupiałam, bo przecież o nic takiego nie pytał. Tylko o samopoczucie, wagę i tyle. A on na to, że przecież jestem w ciąży. Nogi się pode mną ugięły i poprosiłam o wykonanie testu. Na szczęście mogłam to zrobić na miejscu. Chwilę później jego podejrzenia potwierdziły się. Tylko jakim cudem, skoro od pewnego czasu z nikim się nie spotykam? Umówiłam się do ginekologa, zrobiono mi USG i kolejny szok - to już prawie 6. miesiąc! Przez pół roku nie wiedziałam, że noszę pod sercem nowe życie. Zobacz również: Po wzięciu tabletki „po” wcale nie jesteś bezpieczna. Oto sytuacje, w których wciąż możesz zajść w ciążę Powoli przyzwyczajam się do tej myśli, ale nieplanowana ciąża to akurat najmniejszy kłopot. Jakoś muszę sprostać nowej roli. Sen z powiek spędza mi jednak coś innego - kto jest ojcem? Nie miałam tyle szczęścia, żeby być w stałym związku i przez ostatni rok trochę pobłądziłam. Byłam z jednym, drugim, trzecim, dziesiątym. Kobiecie trudno się do tego przyznać, ale umawiałam się w wiadomym celu. Jako singielka miałam przecież prawo. Faceci zmieniali się jak w kalejdoskopie, a ja pomimo najszczerszych chęci nie jestem w stanie powiedzieć, z kim byłam akurat pół roku temu. Nie pamiętam nawet niektórych imion i nie mamy ze sobą żadnego kontaktu. Szczęśliwej rodziny raczej by z tego nie było, ale wypadałoby wiedzieć. Taka wiedza przydałaby się także z praktycznego punktu widzenia. Dziecko powinno mieć ojca. Alimenty też na pewno byłyby pomocne w wychowaniu. Zostałam z tym zupełnie sama i chociaż staram się odtworzyć chronologię wydarzeń, to nic z tego nie wychodzi. Może to ten blondyn poznany na imprezie u koleżanki? A może koleś z Tindera? Albo jeszcze ktoś inny. Nie lubię się nad sobą użalać, ale sytuacja jest naprawdę beznadziejna. Nie dość, że za chwilę urodzę, choć zupełnie się tego nie spodziewałam, to jeszcze nie wiem z kim wpadłam. Pewnie nawet prywatny detektyw nie byłby w stanie dojść do konkretnych wniosków. To może być każdy, a w tamtym okresie było ich sporo. Człowiekowi czasem się wydaje, że robi coś bez żadnych konsekwencji. Jak widać - beztroska prędzej czy później się kończy. Będzie mi bardzo trudno. Zwłaszcza z opinią, jaką wyrobią sobie o mnie najbliżsi. Ewelina Zobacz również: LIST: „W ciągu jednego roku dwa razy wpadłam. Dopiero urodziłam i znowu ciąża”
dowiedziałam się że jestem w ciąży